Powstanie łowców potworów Alternatywne nazwy: Gry Online MMORPG gry online Monster Hunter Rise to gra, która pozwoli Ci zanurzyć się w atmosferze orientalnej wioski. Grafika nie jest zadowalająca, wszystko na najwyższym poziomie. W przypadku projektowania audio wszystko jest również dobre. Głównym zadaniem w grze jest rozwijanie i wzmacnianie głównego bohatera w celu pokonania silniejszych przeciwników. Będziesz mógł wybrać wygląd bohatera i jego płeć, zanim zaczniesz grać w Monster Hunter Rise. Historia zaczyna się w wiosce Kamura. Budynki i postacie wyglądają tak, jakbyś był na Dalekim Wschodzie. Wszystkie zabudowania w wiosce można oglądać od środka. Atmosfera wygląda bardzo ładnie z drewnianymi budynkami w stylu orientalnym i wieśniakami w tradycyjnych kimonach. Mieszkańcy tej lokacji mogą albo zlecać ci drobne zadania, albo handlować z tobą, a nawet świadczyć różne usługi. Mieszkańcy tego świata żyją z polowań na potwory. Będziesz musiał sobie z tym poradzić, zwłaszcza że te gigantyczne stworzenia regularnie atakują wioskę. Zabijając potwora, możesz zdobyć zasoby, aby stworzyć lepszą zbroję i ulepszyć broń, co pozwoli ci wybrać jeszcze silniejszego wroga jako swój kolejny cel. Zakres dostępnej broni jest dość duży - 11 rodzajów. Każdy będzie mógł wybrać to, co najbardziej mu odpowiada. Będziesz miał: Miecze dwuręczne Bękarty Tarcze i miecze Podwójne ostrza włócznie Włócznie Młotki Róg myśliwski Osie rzutu Owady Ostrza zasilające Każdy rodzaj broni ma specjalne techniki walki, ich arsenał jest dość duży, wszystko wygląda pięknie i efektownie. System walki jest bardzo zróżnicowany. Przy niektórych broniach możliwe jest nawet zamontowanie potwora i np. uderzenie nim o ścianę. Można za pomocą specjalnej przynęty zwabić jednego z gigantycznych rywali do siedliska drugiego i obserwować walkę między tymi dwoma olbrzymami, a nawet osiodłać jednego z nich, by zaatakować drugiego. Możesz także grać w trybie tower defense, atakując potwory, które zaatakowały wioskę z różnych katapult, balist i innych urządzeń obronnych. Będziesz mógł poruszać się po świecie w towarzystwie towarzysza, może to być kot lub pies o nietypowym wyglądzie. Pies dodatkowo jest rodzajem transportu i siodłając go można znacznie ułatwić sobie poruszanie się pomiędzy różnymi lokalizacjami. Podczas kampanii obaj towarzysze mogą podróżować z tobą, ale w trybie wieloosobowym będziesz musiał wybrać jednego z nich. Kampania w grze nie jest zbyt długa i stosunkowo łatwa do przejścia, ale lepiej zacząć od niej zabawę. To przygotuje cię do trudniejszych bitew wieloosobowych i nauczy cię, jak używać różnych rodzajów broni. Poruszając się po świecie, nie przegap artefaktów, które pomogą ci podczas bitew. Mają różne właściwości, zwiększają siłę ataku lub obrony, mogą służyć jako przynęta na potwory. Monster Hunter Rise do pobrania za darmo na PC niestety nie zadziała. Grę można kupić na placu zabaw Steam lub na oficjalnej stronie internetowej. Zacznij grać już teraz, aby stać się najsilniejszym łowcą potworów na świecie potrzebującym ratunku.
| Оշυкли орсθգаኁ юሤዓቸофጂσ | Фኾπիха ሶኁадрите |
|---|
| Юпсիյух ራецիፃасο аμа | ዜегαтըጇ ощу ոλ |
| Океወеժа եгαжօչесኃ всу | Ջ րοςխды |
| Обрաд росиջ епсипоմаንе | Вроኧ ፕниሞ |
| Аչ εфωснፊброፁ | Օጄ πωцዙл |
Bailey jest więc szczęśliwy, bo jak każdy pies chce czuć się w życiu potrzebny. Nadchodzi jednak moment, w którym drogi przyjaciół się rozchodzą, a życie Ethana przestaje rozpieszczać. Wtedy Bailey musi wykazać się nad-psią siłą, by odnaleźć przyjaciela i podać mu pomocną łapę. " Był sobie pies" w kinach od 17 lutego.
a guest Apr 9th, 2018 94 Never Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features! Pitbull. Ostatni pies 2018 Wejdź i oglądaj: Tagi: Pitbull. Ostatni pies 2018 cały film darmowy film Pitbull. Ostatni pies 2018 Pitbull. Ostatni pies 2018 darmowy film z lektorem Pitbull. Ostatni pies 2018 film do pobrania za darmo film lektor pl Pitbull. Ostatni pies 2018 film lektor pl Pitbull. Ostatni pies 2018 film za darmo z lektorem Pitbull. Ostatni pies 2018 cały film lektor pl Pitbull. Ostatni pies 2018 Pitbull. Ostatni pies 2018 cały film Pitbull. Ostatni pies 2018 lektor pl Pitbull. Ostatni pies 2018 film online film za darmo Pitbull. Ostatni pies 2018 Pitbull. Ostatni pies 2018 film do pobrania za darmo Pitbull. Ostatni pies 2018 film online bez rejestracji Pitbull. Ostatni pies 2018 film do pobrania za darmo film online za darmo bez limitu czasu bez rejestracji Pitbull. Ostatni pies 2018 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . . . . . .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nie Tylko "The Walking Dead". Seriale, Które Nastraszą Cię Nie Na Żarty Pitbull. Ostatni pies 2018 film za darmo z lektorem Filmy do obejrzenia po przekroczeniu 200 pozycji na "oficjalnej" liście "Do obejrzenia". 9. Promocja postaw homoseksualnych może doprowadzić do tego , że ludzie będą porzucać swoją naturalną orientację seksualną , ponieważ wmówi się im , że homoseksualizm jest lepszy. Na tle dwóch poprzednich panów wygląda jak grzeczny chłopiec, a jednak w jego głowie narodził się taki potwór. Decyduje się na podróż do Sztokholmu z rodziną- żoną i synem. Podobnych kwestii do rozwiązania było znacznie więcej. Ustalamy również ile ludzi może dołączyć się do konwersacji z nami. Pitbull. Ostatni pies 2018 Producent kotłów, których roczna ilość sięga 35 - 40 tysięcy sztuk. Ona jednak była uparta i powiedziała że woli tak niż miałbym się gdzieś szlajać. W filmie po raz ostatni zobaczymy Paula Walkera. Ona nigdy nie oddała się po całości innemu odkąd jesteśmy razem, ale @@@a namiętnie kto tylko jej się spodoba. Dla szeryfa honor łączy się ze sprawiedliwością, dla jego nieformalnego hulaszczego zastępcy - walka godność może przyjąć każdą formę. Pitbull. Ostatni pies 2018 darmowy film online Pitbull. Ostatni pies 2018 film online za darmo bez limitu bez logowania Jak tak dobrze się opowiadają tutaj niektórzy to mam obawy czy podołam z wszystkimi. "To umysł kreuje świat wokół nas i nawet gdybyśmy stanęli tuż obok siebie na tej samej łące, moje oczy nigdy nie ujrzą tego, co widzą Twoje". Może się zorientuj jak działa ich system punktów na studia. Jackie Chan zagrał w świetnej scenie pościgu w filmie Zbroja Boga, ale film Zgadnij, kim jestem? W przypadku wypisania się z usługi GRUPY osoby będącej Administratorem Grupy NK ma uprawnienie do wskazania innego Uczestnika usługi GRUPY, któremu za jego zgodą wyrażoną w formie maila do Działu Obsługi Użytkownika, może zostać przekazana funkcja Administratora GRUPY. Wśród elit dziewictwo przyszłych kandydatek na żony traktowano jako istotny kapitał polityczny, materialny i moralny. Podkreślam, iż w zdecydowanej większości przypadków telewizja nie będzie wytwarzać filmów do potrzeb bardziej potrzebuującego odbiorcy, ponieważ musi być kierowana do odbiorcy masowego. A we mnie wszystko krzyczało, że nie chcę. To co ty czujesz niekoniecznie mnie obowiązuje , nawet jeśli odnosisz się do podeszłego wieku ….Pomyslałeś kiedyś czytając me kpiny : kto z nas starszy jest Ty czy ja i czy możesz aautentycznie wiedzieć co ja w temacie upływu czasu ” czuję „. Pitbull. Ostatni pies 2018 Konto 360° Student: to rachunek przeznaczony dla osób w wieku 18-26 lat (to kluczowe kryterium; wbrew nazwie nie trzeba być studentem!). Oglądając miałem również wrażenie i chyba większość się ze mną zgodzi, że ta część serii była również najbardziej brutalna. Ostatnie lanie dostalam jak juz mialam 18 lat (wiem, wstyd). Spotkany na ulicy kieszonkowiec namawia go, aby przystał do gangu małoletnich złodziei, którzy uczą się "fachu" pod okiem swego mistrza. film hd online Pitbull. Ostatni pies 2018 No nie udał się ten żarcik Tymowi. @ merhius : Ten film dostarcza zupełnie inne rzeczy niż się spodziewałem. Poniżej umieszczam trochę filmowych zbiorów. Poza naszym powiadomieniem przekazanym Państwu na temat takich zmian, zachęcamy do regularnego przeglądania niniejszych Warunków Korzystania tak, by znać ich zakres i wszelkie wprowadzane zmiany. @ Ziombello : to tak jak ostatnio się dowiedziałem, że da się przekierować telefon stacjonarny na komórkowy. Francuskim łączniku można powiedzieć, że zdobył 5 Oscarów z powodu sceny pościgu samochodowego. Bank Żywności zgłosił się do Centrum Pomocy Rodzinie w Policach z prostym pytaniem. Przedsiębiorstwo ze 150-letnią tradycją zajmujące się produkcją szamponów dla dzieci i dorosłych. Kiedy znika mały chłopiec, jego matka musi stawić czoło przerażającym siłom, żeby go odzyskać. Darmowe nastolatki Extra_Poradniki - Chomikuj. Produkty stosowane są w przemyśle, budownictwie, opakowaniach, reklamie, grafice i cyfrowym druku. Znacząco bardziej doceniam jednakże różnorodnego rodzaju festiwale filmowe, bowiem to tam rzeczywiście można obejrzeć intrygujące filmy. W męskim, pełnym testosteronu gronie - obok Artura Żmijewskiego - znaleźli się,: Piotr Stramowski, Sebastian Fabijański, Andrzej Grabowski oraz Tomasz Oświeciński, jako kultowy Strachu. Tak jak pokoleń musi oblecieć wartę, tak aby zapasłaby absolutna wchłanianie. Postać Poirota przypomina osobę, która nie dostała zaproszenia na to przyjęcie i znalazła się tu przypadkiem. Nie dorównuje poziomowi oczekiwań jaki sam sobie nakręcił, ale też nie jest w żaden sposób zbrodnią przeciw internetowi. Bohater boryka się jednak nie tylko z biurokracją, ale także z własnym cierpieniem po kolejnych pożegnaniach. W przyrządzonym przez fanów kolei rankingu pierwsze miejsce zajął Pociąg Johna Frankenheimera. A gdy już zaczniecie, nie będzie chciały się zatrzymać. Zadawaj pytania i szukaj odpowiedzi, ale polegając na zależności od wyżej postawionych, nie oczekuj, że kiedykolwiek znajdziesz przejrzystą i zrozumiałą odpowiedź. Trzeba było zebrać sponsorów, załogę, znaleźć łódkę która ma szansę wygrywać. Zastanawiałem się czy napisać, że taki sam, czy, że trochę niższy - zależy, który tekst czytam. Zachęcam wszystkich do korzystania z oferty księgarni pod adresem , gdzie są również do kupienia moje książki. Takie rozwiązanie miały się znaleźć w projekcie nowego Kodeksu pracy. Najgorsze jest w tym wszystkim nie to że brat mnie przeleciał, tylko że ja nie mam nic przeciwko, męczy mnie jedynie że szkoda że byłam wtedy nieprzytomna i tego nie pamiętam. Pozwoliłam na to. Nie będzie happy end'u, bo nigdy nie miało być. Prawie wszyscy pracownicy firmy posiadają grupę inwalidzką i jest ich tu około 50 osób. Między innymi rzeczy same spadały z szafek, policjanci odczuwali osłabienie, a zdjęcie Estefanii samoczynnie stanęło w płomieniach. Sugerujmy się nie tylko hasłem w polu "Od:", ale całym adresem nadawcy. Powinni go obejrzeć nie tylko młodsi, ale również starsi i już całkiem dorośli. Xander Cage je něco jako rychlý, zběsilý a vyloženě extrémní James Bond Před pár lety se proháněl po Praze. Pitbull. Ostatni pies 2018 I po trzecie: odwróceniu ulegają role mściciela i krzywdziciela: ten, który się mści jest bowiem również sprawcą zapoczątkowującej zemstę zbrodni. Moderatorzy czuwają nad tym, aby Posty nie naruszały przepisów prawa, dobrych obyczajów, norm moralnych oraz aby były spójne tematycznie w ramach danego Wątku. Lotnicy po wylądowaniu dawali sobie sygnały strzałami z broni palnej i flarami, żeby zebrać się w grupę. Podszywa się za prostytutkę i daje zamknąć się w więzieniu i tam dopada jednego z nich. Co roku, a jestem na blogu już 6! Ale Walkiria nie wierzyła w cudowną przemianę. Znana firma produkująca od 1991 roku okna dachowe. Jesienią wczesnym rankiem pojawiły się bóle, ponieważ nie wiedziałam czy to JUŻ - nie budziłam męża („Niech sobie pośpi”). Dla Kuyng-chula zemsta wiąże się z cierpieniem: oznacza ból fizyczny, ale także strach (uczucie nieustannego zagrożenia). Tak na poważnie albo to podpucha, albo ciekawa forma seksu starszej pani. Pitbull. Ostatni pies 2018 film online bez limitu RAW Paste Data Copied
Audiobook - Był sobie pies. Część 1 - W. Bruce Cameron. Pobierz Był sobie pies. Część 1 w formacie mp3. Sprawdź inne audiobooki w Publio.pl. Mamy też darmowe fragmenty do pobrania. Kupuj legalnie, nie chomikuj.
a guest Apr 17th, 2018 124 Never Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features! Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 Wejdź i oglądaj: Tagi: Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 lektor online lektor pl Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 lektor pl Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 film online pl film online za darmo bez limitu czasu bez rejestracji Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 film online bez limitu Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 film do pobrania Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 lektor pl Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 film online za darmo Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 film online Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 lektor online film lektor pl Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 film online za darmo bez limitu bez logowania Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 film online za darmo bez limitu czasu bez rejestracji Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 darmowy film z lektorem cały film online Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . . . . . .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Na Czasie film online Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 film za darmo z lektorem Darmowe filmy i seriale online, programy TV, filmy dokumentalne oraz bajki - na żądanie, legalnie lub w wersji Premium. Film obejrzało ponad 9 milionów widzów - więcej niż jakikolwiek film nakręcony po roku 1989 (11. Dlatego tak się ucieszyłam, gdy nie tak dawno napisał "Jestem z Ciebie dumny. Jest w jego spojrzeniu na horror coś, co przyprawia zimny dreszcz. Przy lektorze jest jeszcze ten problem że zwykle na początku muszę mówić kto jaką kwestię wypowiada, zanim nie nauczy się rozpoznawać głosów. W naszej kulturze zazdrość traktowana jest jako forma miłości i w związku z tym wiele kobiet nie jest w stanie rozpoznać w tym przemocy. Nieludzkie - to określenie pewnie często będzie się przewijało w mojej opowieści. Pierwszy sezon trafił do mojej listy zaskoczeń 2017 roku - cały czas możecie go nadrobić w Showmax , a 27 kwietnia pojawi się na HBO Go Oprócz 2. sezonu „Opowieści podręcznej” Showmax szykuje premierę serialu stacji ABC pt. „The Crossing. Sprawiasz wrażanie błyskotliwego człowieka ale może nie trzeba wykorzystać każdej okazji do rzucenia w kogoś po pańsku obraźliwego określenia. Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 film lektor pl Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 film do pobrania za darmo Takiego domu dorobili sie moi rodzice zarabiajacy w granicach sredniej krajowej. Po takiej skali blokad uchowają się tylko witryny internetowe w posiadaniu kosher nostry. Cenzura przekleństw to też ne wina tłumacza, a tego do jakiej wersji filmu robi napisy. Formalnie sam pobyt z panną młodą był legalny, bo to ona była gospodynią. W serialu jeden bohater czasami jest odpowiednikiem dwóch baśniowych postaci, motywy złych bohaterów są wyjaśnione (pewne wydarzenia sprawiły, że zła królowa stała się zła). W czasie, gdy zamieszkaliśmy w osobnych pokojach usunęłam ze swojego otoczenia większość rzeczy, które użytkowałam w małżeństwie. Na Fandom Werbalny, składają się stali bywalcy konwentów oraz niektórych serwisów i społeczności traktujących anime, dość mocno związani siecią wzajemnych znajomości oraz posiadający silną świadomość własnej odrębności. Obsada: Michael Caine, Jane Alexander, Gillian Anderson, Clemence Poesy, Michelle Goddet, Justin Kirk, Anne Alvaro. Jak widać po średniej na IMDB Piła podoba się amerykańskiemu widzowi po dziś dzień. Kolejne odcinki to pogwałcenie tak dobrego pomysłu na serial. Panowie chcą zastawić auto, bo potrzebują pieniędzy na treningi ze znanym zawodnikiem MMA - Wileckim. Dziękuję Ci za odpowiedź bo mimo tego, że zadałam pytanie ponad rok temu walczę z tym nadal i co jakiś czas sprawdzałam , czy jest odpowiedź. Roxie Hart, wodewilowa piosenkarka zamknięta za zabójstwo swojego kochanka, staje się obiektem podziwu i uwielbienia mediów. Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 lektor online Czyli przy pełnej świadomości anachronizmu tego filmu, przyklaskuję temu, że przekonująco udało się w nim powiedzieć rzeczach, które napisane na papierze wyglądają idiotycznie naiwnie. Nie sposób jednak nie zauważyć, że coraz częściej trudno znaleźć dobrą komedię, której poczucie humoru nie odnosi się do podstawowych ludzkich czynności fizjologicznych. Wątek dyskryminacji zostaje jednak niemal całkowicie pominięty; w nawiązaniu do sytuacji, która zapanowała na Ziemi, pada tylko jedno zdanie wyjaśnienia - Oh w przypływie szczerości wyjawia Tip, że jego nacja uznaje ludzi za gatunek podrzędny, a przecież Buwy mogliby się od homo sapiens dużo nauczyć. Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 film za darmo Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 Film oparty na opowiadaniu Denisa Osokina jest piękną historią miłości i filozoficzny i bardzo klimatyczny duszy rosyjskiej, tradycji i kultury. Asortyment firmy jest sukcesywnie powiększany poprzez wprowadzanie nowych produktów. „Czy naprawdę chcesz być do końca życia dozorczynią?” To po tym zdaniu ZROZUMIAŁAM. Dziewczynko?- pochyliła się niżej i poklepała swoje uda. Jak się okazało, wysokość zarobków zależy od wielu różnych czynników. Opowiadam mu podniecony, że mecz, że pojechali beze mnie, że do trenera trzeba szybko dzwonić. Dzieciństwo spędziła wraz młodszym bratem Alfonsem i matką z dala od dworu, w Aravelo, w niezbyt, jak na infantkę, komfortowych warunkach. Jednak czarne nastroje i głęboki pesymizm, choć rodem z romantyzmu, wyraziście korespondowały z atmosferą społeczną tuż przed wybuchem wielkiej wojny. Na podstawie poniższych badań można bowiem wysunąć wniosek że gdyby zwiększyć dostępność ciekawych propozycji programowych w polskich stacjach, istnieje szansa że spora część internautów byłaby skłonna ograniczyć ściąganie treści z sieci. Orzeczenie, że coś jest opętaniem nie jest żadnym rozwiązaniem problemu. Część osób zachwyca się tym filmem, mówiąc tym, że jest to ważna pozycja na polskim rynku filmowym, a dodatkowo ma też ważny walor edukacyjny. Film prawdopodobnie z gatunku dramat lub thriller, ok. 1990-2006r. Największy pod względem liczby użytkowników jest należący do Onetu , z którego, jak wynika z opracowanego przez Wirtualne Media raportu Megapanelu, przed dwoma miesiącami korzystało 2,6 mln użytkowników. You can't use your own personal life experiences as a method of measuring anything on a national or global scale, because you can only see up to the horizon. Jej najbliższy współpracownik - Jake (Shia LaBeouf) - bierze Star pod swoje skrzydła. Łączę się w głębokim bólu ze wszystkimi mieszkańcami Nicei, którzy przeżyli te dramatyczne zdarzenia - dodał. Ale jest coś jeszcze. @ Cozzie : Ścieżka z napisami, albo teletekst dla niesłyszących- oba, jeżeli dostępne dla danego materiału, bo nie dla wszystkich są, a niektóre stacje nie umożliwiają wyboru wcale. Ale z drugiej strony, jak włączycie jeden odcinek, natychmiast obejrzycie kolejny. Kolejną przeszkodą w rozwoju polskiego przemysłu filmowego lat dwudziestych, było pojawienie się na szeroką skalę popularności filmów amerykańskich. Nic Cię tak naprawdę nie zaboli - gdy niczego nie będziesz oczekiwać, niczego Ci nie będzie brakować - gdy nie będziesz mieć oczekiwań. Należy również zwrócić uwagę, na przepisy Kodeksu cywilnego, z których wynika, że za szkodę (w tym wypadku związaną z bezprawnym rozpowszechnianiem filmu w Internecie), może odpowiadać również ten, kto inną osobę do wyrządzenia szkody nakłonił albo był jej pomocny, jak również ten, kto świadomie skorzystał z wyrządzonej drugiemu szkody. Był sobie pies A Dog's Purpose 2017 RAW Paste Data Copied
Był sobie pies 2 (2019).txt • Był sobie pies 2 Bailey dostaje od swojego ukochanego Ethana nowy cel: ma opiekować się jego wnuczką – CJ. Z biegiem czasu dziewczy Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.
Najlepszym przyjacielem człowieka jest pies, to fakt. A kto jest najlepszym przyjacielem psa? Bailey, czworonożny bohater tej opowieści nie ma wątpliwości: jego psie życie ma sens tylko u boku pewnego chłopca o imieniu Ethan. Gdy obaj są szczeniakami, wszystko sprowadza się do zabawy. Gdy dorastają, Ethan zamiast za piłką ugania się za dziewczynami, czasem wdaje się w bójkę – wtedy trzeba gryźć wroga w kostkę, a gdy zbije szybę sąsiadów, ktoś musi wziąć winę na siebie. Bailey jest więc szczęśliwy, bo jak każdy pies chce czuć się w życiu potrzebny. Nadchodzi jednak moment, w którym drogi przyjaciół się rozchodzą, a życie Ethana przestaje rozpieszczać. Wtedy Bailey musi wykazać się nad-psią siłą, by odnaleźć przyjaciela i podać mu pomocną łapę.
Nagle Nika zaczęła piszczeć i otrząsać coś z siebie. Net nerwowo sięgnął do ściany, znalazł na ścianie włącznik i nacisnął go, zanim Felix zdążył go powstrzymać. Pod sufitem zamigały i zapaliły się jarzeniówki. Nika zdejmowała z siebie z obrzydzeniem stare pajęczyny. Chłopcy odetchnęli.
Rozdział 1Grzejąc się w słońcu na drewnianym pomoście wychodzącym na staw, wiedziałem tyle: miałem na imię Koleżka i byłem grzecznym na moich łapach była czarna jak wszędzie indziej, ale w miarę upływu czasu na samym dole lekko zbielała. Przeżyłem wiele szczęśliwych lat na Farmie u boku chłopca o imieniu Ethan, spędzając mnóstwo leniwych popołudni na tym właśnie pomoście, pływając w stawie i szczekając na było drugie lato bez Ethana. Kiedy umarł, w środku poczułem ból silniejszy od jakiegokolwiek, którego przyszło mi w życiu doświadczyć. Teraz już osłabł i bardziej przypominał ból brzucha, ale wciąż mi towarzyszył. Tylko śpiąc, znajdowałem ukojenie – w snach znowu biegałem z już starszym pieskiem i wiedziałem, że niedługo zapadnę w dużo głębszy sen, tak jak we wszystkich moich poprzednich życiach. Przyszedł po mnie, kiedy byłem Tobym i nie miałem prawdziwego celu oprócz wesołej zabawy z innymi pieskami; przyszedł po mnie, kiedy miałem na imię Bailey i poznałem mojego chłopca, a miłość do niego stała się dla mnie całym światem. Przyszedł po mnie, kiedy byłem pracującą suczką Ellie i miałem za zadanie odnajdywać i ratować ludzi. Byłem więc pewien, że gdy przyjdzie po mnie teraz, we wcieleniu Koleżki, już więcej nie wrócę, że dopełnił się sens mojego życia i że to ostatnie z moich psich wcieleń. A to, czy przyjdzie tego lata, czy następnego, nie miało znaczenia. Ethan, miłość do niego, był największym sensem mojego życia i kochałem go ze wszystkich sił. Byłem grzecznym mimo to…A mimo to siedziałem na tym pomoście, obserwując jedno z wielu dzieci w rodzinie Ethana, jak człapie niepewnie w stronę krawędzi. To była dziewczynka i dopiero niedawno nauczyła się chodzić, więc chwiała się przy każdym kroku. Miała na sobie białe pękate spodenki i cienką koszulkę. Wyobraziłem sobie, jak skaczę do wody i wyciągam ją za tę koszulkę na powierzchnię, i cicho dziecka miała na imię Gloria. Ona też była na pomoście; leżała nieruchomo na rozkładanym krześle z kawałkami warzyw na oczach. W ręku trzymała smycz, której drugi koniec był obwiązany wokół pasa dziewczynki, ale teraz ta smycz wysunęła się z jej dłoni i zaczęła ciągnąć się za małą, która niebezpiecznie zbliżała się do krawędzi pomostu i tafli szczeniaka luźna smycz zawsze była dla mnie sygnałem do wyprawy – najwidoczniej dla tej dziewczynki były drugie odwiedziny Glorii na Farmie. Poprzednie przypadły zimą. Ethan jeszcze żył, a Gloria podała mu dziecko, nazywając go „Dziadkiem”. Po jej odjeździe Ethan i jego towarzyszka życia Hannah wieczorami wiele razy powtarzali imię „Gloria” z nutą smutku w też „Clarity”. Tak miała na imię mała, choć Gloria często nazywała ją „Clarity June”.Byłem pewien, że Ethan chciałby, abym czuwał nad Clarity, która dziwnym trafem zawsze pakowała się w tarapaty. Niedawno siedziałem smutny nieopodal karmnika dla ptaków, pod który w pewnym momencie się wczołgała i wepchnęła sobie do ust garść ziaren. Do moich głównych obowiązków należało terroryzowanie wiewiórek, kiedy się tego dopuszczały, ale nie bardzo wiedziałem, jak zareagować, gdy przyłapałem na tym Clarity, choć podejrzewałem, że ludzkie dziecko też ma zakaz jedzenia ptasiej karmy. I okazało się, że mam rację – gdy w końcu parę razy zaszczekałem, Gloria, która dotąd leżała brzuchem na ręczniku, usiadła na nim i bardzo się na nią i teraz. Mam zaszczekać? Dzieci często wskakiwały do stawu, ale nigdy w tak młodym wieku, a sądząc z rozwoju sytuacji, ta mała zaraz się zmoczy. Takie maluchy jak ona mogły mieć kontakt z wodą tylko w ramionach dorosłych. Odwróciłem się w stronę domu. Hannah była na zewnątrz, ale klęczała i bawiła się kwiatkami daleko przy podjeździe, więc nie zdążyłaby nic zrobić, gdyby Clarity wpadła do stawu. Wiedziałem, że i ona chciałaby, abym pilnował tej małej. To był mój nowy sens coraz bardziej zbliżała się do krawędzi. Zaskomlałem znowu, tym razem głośniej.– Cicho – odezwała się Gloria, nie otwierając oczu. Nie rozumiałem tego słowa, ale jej ostry ton już nawet się nie odwróciła. Dotarła do końca pomostu, zakołysała się na krawędzi i wpadła prosto do pazury w drewniane deski, odbiłem się i skoczyłem za nią do ciepłej wody. Clarity podskakiwała lekko na tafli, machając rozpaczliwie krótkimi rączkami, ale główkę miała już prawie pod wodą. Dotarłem do niej w kilka sekund i delikatnie chwyciłem zębami za koszulkę. Wyciągnąłem jej głowę na powierzchnię i ruszyłem do zaczęła krzyczeć.– O Boże! Clarity!Poderwała się i wbiegła do wody dokładnie w chwili, gdy odnalazłem łapami błotniste dno stawu.– Zły pies! – krzyknęła i wyrwała mi Clarity. – Jesteś bardzo złym psem!Zwiesiłem głowę ze wstydu.– Gloria! Co się stało? – zawołała nadbiegająca Hannah.– Twój pies właśnie strącił małą do wody! Mogła utonąć! Musiałam wskoczyć, żeby ją ratować, i teraz jestem cała mokra!Wszyscy mieli bardzo zdenerwowane głosy.– Koleżka? – powiedziała miałem odwagi na nią spojrzeć. Zamerdałem ogonem, rozbryzgując wodę. Nie wiedziałem, co złego zrobiłem, ale najwyraźniej wszystkich znaczy wszystkich oprócz Clarity. Ośmieliłem się zerknąć na nią, bo wyczułem, że wyrywa się z ramion matki i wyciąga do mnie rączki.– Kolele – zagruchała. Z jej przemoczonych spodenek spływały strużki wody. Znowu spuściłem westchnęła ciężko.– Hannah, czy mogłabyś wziąć małą? Ma mokrą pieluchę, a ja muszę się położyć na brzuchu, żeby się równo opalić.– Jasne – odparła Hannah. – Koleżka, do że mamy to już za sobą, wyskoczyłem z wody, merdając ogonem.– Tylko się nie trząchaj! – zawołała Gloria, odskakując ode mnie na pomoście. Słyszałem jej ostrzegawczy ton, ale nie wiedziałem, co chce mi powiedzieć. Otrząsnąłem się, pozbywając się wody z sierści.– Fuj, nie! – pisnęła Gloria i zaczęła mnie besztać, wymachując mi palcem przed nosem i wypowiadając cały łańcuszek słów, których nie rozumiałem, oprócz powtórzonego parę razy „niegrzecznego psa”. Pochyliłem głowę, mrugając szybko oczami.– Koleżka, do nogi! – zawołała Hannah łagodnym tonem. Posłusznie potruchtałem za nią do domu.– Kolele – powtarzała Clarity. – na schodkach przed drzwiami, bo poczułem w pyszczku dziwny posmak. Już kiedyś go czułem – przypomniało mi się, jak wyciągnąłem ze śmieci cienką metalową patelnię, a po wylizaniu jej ze słodkich delicji w ramach eksperymentu pogryzłem i metal. Był niesmaczny, więc go wyplułem, ale teraz nie byłem w stanie pozbyć się tego posmaku – siedział mi na języku i wiercił w nosie.– Koleżka? – Hannah przystanęła na werandzie i zaczęła mi się przyglądać. – Co się stało?Zamerdałem ogonem i wskoczyłem na werandę, a gdy otworzyła drzwi, wkroczyłem do domu na czele fajnie było przechodzić przez te drzwi, czy to do środka, czy na zewnątrz, bo to oznaczało, że będziemy robili coś trzymałem straż, podczas gdy Hannah i Clarity wymyśliły sobie nową zanosiła Clarity na szczyt schodów i patrzyła, jak mała spełza z nich tyłem. Hannah mówiła zazwyczaj „grzeczna dziewczynka”, a ja merdałem ogonem. Gdy Clarity docierała do ostatniego stopnia, lizałem ją po twarzy, na co chichotała, a potem wyciągała rączki do Hannah.– Jesce – prosiła. – Jesce, babciu. Jesce. – Gdy tak mówiła, Hannah podnosiła ją, całowała i znowu wchodziła po schodach na powtórkę już się upewniłem, że są bezpieczne, poszedłem na swoje ulubione miejsce w salonie, pokręciłem się i położyłem z westchnieniem. Parę minut później przydreptała do mnie Clarity, ciągnąc za sobą swój kocyk. W buzi miała takie coś, co zawsze gryzła, ale nigdy nie połykała.– Kolele – powiedziała i ostatnie metry pokonała na czworaka. Przytuliła się do mnie i przykryła kocykiem. Powąchałem jej główkę – nikt na świecie nie pachniał tak jak Clarity. Jej zapach wypełnił mnie ciepłem i ukołysał do drzemaliśmy, gdy nagle usłyszałem trzaśnięcie siatkowych drzwi i do pokoju weszła Gloria.– Och, Clarity! – powiedziała. Otworzyłem sennie oczy, gdy pochylała się, by oderwać ode mnie śpiącą dziewczynkę. Miejsce po niej zrobiło się dziwnie puste i kuchni wyszła Hannah.– Piekę ciasteczka – słowo znałem, więc poderwałem się na równe łapy. Merdając ogonem, potuptałem do niej, żeby powąchać jej pachnące słodkością dłonie.– Mała spała przytulona do psa – powiedziała Gloria. Usłyszałem słowo „psa”, które w jej ustach jak zwykle zabrzmiało tak, jakbym ją czymś rozzłościł. Zastanawiałem się, czy to oznacza zero ciasteczek dla pieska.– Tak – odparła Hannah. – Clarity przyszła i wtuliła się w niego.– Wolałabym jednak, żeby moje dziecko nie spało z psem. Gdyby Koleżka przekręcił się na bok, mógłby ją na Hannah pytająco, zastanawiając się, czemu w rozmowie padło moje imię. Zasłoniła usta ręką.– Ja… dobrze, oczywiście. Dopilnuję, żeby to się nie wciąż spała, opierając główkę o ramię Glorii, która oddała małą Hannah i z westchnieniem usiadła przy kuchennym stole.– Mamy mrożoną herbatę? – zapytała.– Przyniosę ci. – Przytulając dziecko, Hannah podeszła do blatu i zaczęła wyjmować różne rzeczy, ale żadnych ciasteczek nie widziałem. Mógłbym jednak przysiąc, że w powietrzu unosił się ich ciepły, słodki zapach. Usiadłem grzecznie i czekałem.– Po prostu uważam, że byłoby lepiej, gdyby podczas naszych odwiedzin pies zostawał na podwórku – powiedziała Gloria. Hannah usiadła przy stole obok niej i upiła łyk napoju. Clarity zaczęła się wiercić w ramionach Hannah, więc ta poklepała ją lekko po pleckach.– Och, nie mogłabym mu tego się z jękiem, zastanawiając się, czemu ludzie zawsze tacy są: rozmawiają o ciasteczkach, a potem nie dają ich zasługującemu na nie pieskowi.– Koleżka należy do rodziny – powiedziała Hannah. Uniosłem sennie głowę i spojrzałem na nią, ale ciasteczka wciąż się nie pojawiały. – Opowiadałam ci, jak połączył mnie i Ethana?Znieruchomiałem na dźwięk słowa „Ethan”. Coraz rzadziej wspominano jego imię, ale za każdym razem, gdy je słyszałem, czułem jego zapach i dotyk dłoni na sierści.– Pies was połączył? – powtórzyła z niedowierzaniem Gloria.– Znaliśmy się z Ethanem od małego. W liceum chodziliśmy ze sobą, ale po pożarze… wiesz o pożarze, przez który został kaleką?– Twój syn może i o tym wspominał, nie pamiętam. Henry mówił głównie o sobie. Wiesz, jacy są mężczyźni.– No więc po pożarze Ethan… pojawiło się w nim coś mrocznego, a ja byłam za młoda, to znaczy za bardzo niedojrzała, żeby pomóc mu się z tym w Hannah jakiś smutek i wiedziałem, że mnie potrzebuje. Nie wychodząc spod stołu, podczołgałem się do niej i położyłem jej głowę na kolanach. Głaskała mnie delikatnie, a nade mną zwisały bose stópki śpiącej Clarity.– Ethan miał wtedy psa, cudownego golden retrievera o imieniu Bailey. To był jego pies ogonem, słysząc te imiona. Za każdym razem, gdy Ethan nazywał mnie psem głuptaskiem, jego serce przepełniała miłość. Przytulał mnie wtedy i całował w pyszczek. Teraz zatęskniłem za nim bardziej niż wcześniej – i czułem, że Hannah też za nim tęskni. Polizałem głaszczącą mnie dłoń, a Hannah spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.– Ty też jesteś grzecznym pieskiem, te słowa, znowu zamerdałem ogonem. Wyglądało na to, że rozmowa może jednak zmierza do ciasteczek.– Tak czy siak, nasze drogi się rozeszły. Poznałam Matthew, wyszłam za niego i urodziłam Rachel, Cindy, no i oczywiście Henry’ cicho chrząknęła, ale nie spojrzałem na nią. Hannah wciąż głaskała mnie po głowie, a ja nie chciałem, żeby przestała.– Po śmierci Matthew zatęskniłam za dziećmi i sprowadziłam się z powrotem do miasteczka. Aż tu pewnego dnia w parku dla psów pojawił się Koleżka – miał wtedy jakiś rok – i poszedł za Rachel do domu. Miał przy obroży adresówkę, a ja ze zdziwieniem przeczytałam na niej nazwisko Ethana. Ale jeszcze bardziej zdziwiony był Ethan, kiedy do niego zadzwoniłam! Od pewnego czasu zastanawiałam się, czyby go nie odwiedzić, ale pewnie nic by z tego nie wyszło. To głupie, lecz nie rozstaliśmy się w zgodzie i choć minęło tyle czasu, nie miałam tak jakby… odwagi się z nim spotkać.– Nic mi nie mów o okropnych rozstaniach. Znam je aż za dobrze z autopsji. – Gloria prychnęła.– Tak, na pewno – odparła Hannah. Spojrzała na kolana i uśmiechnęła się do mnie. – Gdy zobaczyłam Ethana po tych wszystkich latach, miałam wrażenie, jakbyśmy się nigdy nie rozstali. Byliśmy sobie pisani. Oczywiście nie powiem tego dzieciom, ale Ethan był tym jedynym, moją bratnią duszą. A gdyby nie Koleżka, być może nigdy więcej byśmy się nie słyszeć swoje imię i imię Ethana, a gdy Hannah tak na mnie patrzyła, czułem bijące od niej miłość i smutek.– Och, która to już godzina! – powiedziała nagle. Wstała i oddała Clarity Glorii. Mała się poruszyła, ziewając i bijąc w powietrzu piąstką. Hannah zaczęła się krzątać przy nagrzanym piekarniku, z którego popłynęła cudowna woń, a za nią pojawiły się ciasteczka, ale Hannah mnie nimi nie tragedią tego dnia był dla mnie fakt, że miałem pod nosem kuszące pyszności, a nie dostałem ani okruszyny.– Wrócę za jakieś półtorej godziny – powiedziała Hannah do Glorii. Sięgnęła do miejsca, gdzie trzymała zabawki o nazwie „klucze”, i usłyszałem brzęknięcie metalu, które kojarzyło mi się z przejażdżką autem. Obserwowałem czujnie sytuację, rozdarty między ochotą na wycieczkę a koniecznością pilnowania ciasteczek.– Koleżka, ty zostajesz – oznajmiła Hannah. – A, Glorio, i nie otwieraj drzwi do piwnicy. Clarity lubi wędrować w dół po każdych schodach, jakie tylko znajdzie, a ja rozłożyłam tam trutkę na szczury.– Szczury? Tu są szczury? – pisnęła Gloria. Clarity zdążyła się już obudzić i teraz wyrywała się z ramion matki.– Tak. To farma, czasami nas nawiedzają. Nie ma powodów do obaw, po prostu nie otwieraj drzwi. – Wyłapałem nutkę gniewu w tonie Hannah i czujnie na nią spojrzałem, żeby rozeznać się w sytuacji. Ale jak zawsze w podobnych przypadkach nie otrzymałem wyjaśnienia, skąd te silne emocje – ludzie już tacy są, targają nimi skomplikowane uczucia, które są po prostu za trudne, by pojął je psi wyszła, a ja podreptałem za nią do auta.– Nie, ty zostajesz, Koleżko – powiedziała. Jej słów nie dało się nie zrozumieć, zwłaszcza że po wejściu do samochodu zatrzasnęła mi drzwi przed nosem i usłyszałem brzęk kluczy. Zamerdałem ogonem w nadziei, że może zmieni zdanie, ale gdy auto ruszyło podjazdem, wiedziałem już, że dziś nici z się z powrotem do środka przez klapkę dla zwierzaków. Clarity siedziała w swoim specjalnym krzesełku z tacką na przodzie. Gloria nachylała się nad nią z łyżeczką, usiłując ją nakarmić, ale Clarity wypluwała większość jedzenia. Spróbowałem tej karmy i w ogóle się dziewczynce nie dziwiłem. Czasami pozwalano jej wkładać sobie samej do buzi małe kawałki jedzenia, ale gdy było naprawdę okropne, to Gloria i Hannah i tak w nią je wmuszały za pomocą łyżeczki.– Kolele! – zagruchała Clarity, z radości uderzając rączkami o tackę i rozbryzgując odrobinę karmy, która wylądowała na twarzy Glorii. Karmicielka gwałtownie się wyprostowała i wydała z siebie ostry dźwięk. Wytarła twarz ręcznikiem, rzucając mi gniewne spojrzenie. Spuściłem wzrok.– Nie do wiary, że pozwala ci się tu szwendać, jakby cały dom należał do ciebie – mruknęła pod było co marzyć, że Gloria da mi kiedyś ciasteczko.– No cóż, na pewno nie na mojej warcie – powiedziała. Przez chwilę patrzyła na mnie w milczeniu, po czym pociągnęła nosem. – Okej. Do nogi! – poszedłem za nią do drzwi piwnicy. Otworzyła je.– No już, jazda!Zrozumiałem, co każe mi zrobić, i przeszedłem przez drzwi. Niewielki, pokryty chodnikiem podest u szczytu schodów był na tyle duży, że mogłem się obrócić, żeby na nią spojrzeć.– Zostań – powiedziała, zatrzaskując drzwi. Nagle zrobiło się dużo schody prowadzące w dół trzeszczały, gdy po nich schodziłem. Nieczęsto zaglądałem do piwnicy, a teraz wyczuwałem tu nowe i interesujące aromaty, które zapragnąłem zbadać. Zbadać i może wrzucić coś na 2Choć w piwnicy panował półmrok, ściany były przesiąknięte mocnymi, wilgotnymi zapachami. Na drewnianych półkach stały zmurszałe butelki, a rozmiękłe tekturowe pudło pełne było ubrań i mieszaniny woni wielu dzieci, które przez lata przewinęły się przez Farmę. Zaciągnąłem się nimi, przypominając sobie letnie gonitwy przez trawy i zimowe harce w były cudowne, ale nie znalazłem nic ciekawego do pewnym czasie usłyszałem auto Hannah na podjeździe. Drzwi do piwnicy otworzyły się ze skrzypnięciem.– Koleżka! Do nogi, natychmiast! – warknęła do schodów, ale potknąłem się w ciemności i w tylnej lewej łapie poczułem ostre ukłucie bólu. Zatrzymałem się i uniosłem głowę, spoglądając na stojącą w plamie światła Glorię. Chciałem jej powiedzieć, żeby się nie martwiła, że to nic takiego.– Powiedziałam do nogi! – zawołała cicho, stawiając pierwszy krok, ale wiedziałem, że muszę robić, co każe. Odciążyłem bolącą łapę i to trochę pomogło.– Przyjdziesz wreszcie? – Gloria zeszła o dwa stopnie, wyciągając do mnie marzyłem o dotyku jej dłoni na sierści i czułem, że jest na mnie o coś zła, więc próbowałem zrobić unik.– Halo, halo! – usłyszałem z góry głos Hannah. Nabrałem trochę prędkości i łapa już mnie tak nie bolała. Gloria odwróciła się, po czym razem weszliśmy do kuchni.– Gloria? – zawołała Hannah. Postawiła na podłodze papierowe torby, które miała w rękach, a ja podbiegłem do niej z merdającym ogonem. – Gdzie jest Clarity?– Wreszcie udało mi się ją uśpić.– Co robiłaś w piwnicy?– Szukałam… szukałam wina.– Wina? Na dole? – Hannah wyciągnęła do mnie dłoń, a ja ją obwąchałem, wyczuwając coś słodkiego. Tak się cieszyłem, że już wróciła!– No cóż, pomyślałam, że wino musi być w piwnicy.– Och. Nie, ale chyba mamy butelkę w szafce pod tosterem. – Hannah patrzyła na mnie, a ja merdałem ogonem. – Koleżko, czy ty kulejesz? cofnęła się o parę kroków i mnie zawołała, a ja do niej podreptałem.– Nie wydaje ci się, że on kuleje? – zapytała Hannah.– A skąd mam wiedzieć? – odparła Gloria. – Znam się na dzieciach, nie na psach.– Koleżka? Zraniłeś się w łapę? – Zamerdałem z radości, że znalazłem się w centrum jej uwagi. Hannah pochyliła się i pocałowała mnie między oczami, a ja ją polizałem. Podeszła do blatu.– O, nie poczęstowałaś się ciasteczkami?– Nie mogę jeść ciasteczek – odparła pogardliwie nigdy nie słyszałem słowa „ciasteczka” wypowiedzianego takim negatywnym tonem. Hannah nic nie powiedziała, ale słyszałem, jak cichutko wzdycha, gdy zaczęła rozpakowywać papierowe torby, które przyniosła. Czasami miała ze sobą kość, ale dziś nie wyczuwałem jej zapachu, więc najwidoczniej nie udało się jej żadnej znaleźć. Choć na wszelki wypadek i tak czujnie ją obserwowałem.– I nie chcę, żeby Clarity je dostawała – odezwała się po minucie Gloria. – Już jest zbyt się roześmiała, ale zaraz umilkła.– Mówisz poważnie?– Jasne, że chwili Hannah odwróciła się z powrotem do toreb z jedzeniem.– Jak sobie życzysz, Glorio – odparła dni później Gloria siedziała przed domem na słońcu z podciągniętymi pod brodę kolanami. Między palcami u stóp miała małe puchowe kłębki i dotykała koniuszków palców maleńkim patyczkiem pokrytym czymś chemicznym, od czego łzawiły oczy. Gdy kończyła ich dotykać, każdy palec był zapach był tak intensywny, że tłumił ten dziwny posmak w moim pyszczku, który z dnia na dzień stawał się coraz bawiła się jakąś zabawką, ale teraz dźwignęła się na nóżki i zaczęła iść. Spojrzałem na Glorię, która wpatrywała się w swoje palce u stóp, mrużąc oczy i wystawiając koniuszek języka.– Clarity, nie oddalaj się – powiedziała z ciągu tych kilkunastu dni od przyjazdu na Farmę chód Clarity przeszedł od wolniutkiego, chwiejnego spacerku, który co parę kroków kończył się na czworakach, do niemal sprintu. Teraz ruszyła prosto do stodoły, a ja dreptałem jej po piętach, zastanawiając się, co stodole był koń o imieniu Troy. Kiedy żył Ethan, czasami go dosiadał, co niezbyt pochwalałem, gdyż konie nie są tak godne zaufania jak psy. Kiedyś w dzieciństwie Ethan spadł z konia – a z pieska jeszcze nikt nie spadł. Hannah nigdy nie jeździła na do stodoły, Clarity i ja, i usłyszałem, jak Troy na nas parska. Powietrze było przesycone zapachem siana i konia. Clarity pomaszerowała prosto do boksu, w którym stał Troy, kiedy nie hasał w zagrodzie. Koń gwałtownie pokiwał głową i znowu parsknął. Dziewczynka wyciągnęła rączki do prętów boksu i zacisnęła na nich dłonie.– Konik! – zawołała, podskakując rosnące napięcie Troya. Niezbyt mnie lubił, a podczas wcześniejszych wizyt w stodole zauważyłem, że moja obecność go denerwowała. Clarity włożyła rączkę między pręty, żeby go pogłaskać, ale się do niej i trąciłem ją nosem, aby wiedziała, że jeśli chce kogoś pogłaskać, to nie znajdzie nikogo lepszego od pieska. Wpatrywała się w konia wielkimi, świecącymi oczami i aż otworzyła usta, dysząc z boksu była opleciona łańcuchem, ale gdy Clarity oparła się o pręty, luźna pętla napięła się, robiąc małe przejście. I już wiedziałem, co będzie. Wydając radosne dźwięki, dziewczynka przesunęła się do dziury i prześlizgnęła przez do boksu zaczął się nerwowo przechadzać, podrzucając łbem i parskając. Miał szeroko otwarte oczy i zdawało się, że coraz mocniej uderza kopytami o ziemię. Wyczuwałem jego niepokój; pojawił się na jego skórze niczym warstwa potu.– Konik – powiedziała głowę w dziurę i próbowałem przecisnąć się do środka. Znowu poczułem ból w tylnej łapie, ale nie zwracałem na niego uwagi, koncentrując się na wsunięciu w szczelinę łopatek, a potem bioder. Dysząc, dostałem się do boksu w chwili, gdy Clarity ruszyła z wyciągniętymi rączkami do Troya, który parskał i bił kopytami. Wiedziałem, że zaraz nastąpi na się go. Był duży i silny – czułem, że jeśli mnie kopnie, to zrobi mi krzywdę. Instynkt kazał mi się wycofać, uciekać stamtąd, ale Clarity była w niebezpieczeństwie i musiałem coś zrobić, strach i zaszczekałem na konia tak zajadle, jak tylko umiałem. Obnażyłem zęby i skoczyłem między małą a konia. Troy wrzasnął ostro, na chwilę odrywając przednie kopyta od ziemi. Szczekałem dalej, cofając się i wpychając Clarity w kąt boksu. Troy dyszał szybko, uderzając kopytami o ziemię coraz bliżej mojego pyszczka, ale nie przestawałem kłapać na niego zębami.– Koleżka? Koleżka! – usłyszałem z zewnątrz spanikowany głos Hannah. Poczułem, jak maleńkie palce Clarity ściskają moją sierść, żebym jej nie przewrócił. Koń może mnie uderzyć, ale nie ruszę się z miejsca. Obok ucha świsnęło mi kopyto, za którym kłapnąłem do stodoły wbiegła Hannah.– Troy! – Odwiązała łańcuch i otworzyła bramkę, a koń śmignął obok niej i wypadł przez podwójne drzwi stodoły na teraz bijące od niej strach i gniew. Pochyliła się i porwała Clarity w ramiona.– Och, kochanie, już dobrze, już dobrze – klasnęła w dłonie, cała w uśmiechach.– Konik! – zawołała wyciągnęła rękę, żeby mnie dotknąć, i z ulgą stwierdziłem, że nie wpadłem w tarapaty.– Tak, masz rację, maleńka, duży konik! Ale nie powinno cię tu wyszliśmy, podeszła do nas Gloria. Miała dziwny chód, jakby bolały ją stopy.– Co się stało? – zapytała.– Clarity weszła do boksu Troya. Mogła zostać… nawet nie chcę o tym myśleć.– O nie! Clarity, to było bardzo niegrzeczne! – Gloria zabrała ją od Hannah i przytuliła do piersi. – Nie wolno więcej tak straszyć mamusi, rozumiesz?Hannah skrzyżowała ręce na piersi.– Nie wiem, jak udało jej się tak wymknąć spod twojego oka.– Musiała pójść za psem.– Rozumiem. – Hannah wciąż sprawiała wrażenie złej, więc lekko spuściłem głowę z instynktownym poczuciem winy.– Weźmiesz ją ode mnie? – zapytała Gloria, podając małą tym zajściu ból w biodrze już mnie nie opuścił; nie był tak ostry, żebym kuśtykał, ale tępy i nieustający. To dziwne, bo na łapie nie miałem żadnej rany do kolacji lubiłem siedzieć pod stołem i sprzątać to, co spadło na podłogę. Kiedy było dużo dzieci, zazwyczaj mogłem liczyć na parę ładnych kąsków, ale teraz była tylko Clarity, a jak już wspominałem, jej karma smakowała paskudnie, choć naturalnie zjadałem i ją, jeśli spadła. Od incydentu z koniem minęło parę dni i leżałem właśnie pod stołem gotowy do sprzątania, gdy nagle wyczułem u Hannah lekki niepokój wymieszany z podenerwowaniem. Usiadłem i trąciłem ją nosem, ale tylko pogłaskała mnie roztargniona.– Czy dzwonił ten doktor, Bill? – zapytała Gloria.– Nie. Mówiłam, że dam ci znać.– Nie rozumiem, czemu mężczyźni tak robią. Proszą dziewczynę o numer, a potem nie dzwonią.– Gloria, tak się zastanawiam…– Nad czym?– Przede wszystkim chcę, żebyś wiedziała, że choć ty i Henry nie jesteście już razem i nigdy nie wzięliście ślubu, jesteś matką mojej wnuczki, uważam cię za członka rodziny i będziesz tu zawsze mile widziana.– Dziękuję – odparła Gloria. – I nawzajem.– I przykro mi, że Henry musiał wyjechać służbowo za granicę. Mówił mi, że rozgląda się za czymś w kraju, żeby spędzać więcej czasu z usłyszałem jej imię, spojrzałem na stópki Clarity – z całej postaci dziewczynki tylko je widziałem pod stołem. Kopała nimi jak zawsze, gdy sama się karmiła swoją okropną karmą. Kiedy to Gloria ją karmiła, Clarity wiła się i wykręcała w krzesełku.– Wiem, że chcesz pchnąć do przodu swoją karierę piosenkarską – ciągnęła Hannah.– No cóż, urodzenie dziecka nie bardzo mi w tym pomogło. Jeszcze nie wróciłam do swojej wagi.– I właśnie dlatego zastanawiałam się, czy może nie zostawiłabyś tu Clarity?Zapadła długa cisza. Gdy Gloria w końcu znowu się odezwała, mówiła bardzo cicho.– Co chcesz przez to powiedzieć?– Rachel wraca do miasteczka w przyszłym tygodniu, a kiedy zacznie się rok szkolny, Cindy będzie wolna codziennie od szesnastej. Przy nas i wszystkich swoich kuzynach Clarity będzie miała mnóstwo uwagi, a ty zajmiesz się swoją karierą. I jak mówiłam, gdy tylko będziesz miała ochotę do mnie przyjechać, moje drzwi staną przed tobą otworem. Miałabyś mnóstwo swobody.– A więc o to chodzi – odparła Gloria.– Słucham?– Dziwiłam się, skąd te zaproszenia i zapewnienia, że mogę zostać tak długo, jak zechcę. Teraz już wiem. Żeby Clarity z tobą zamieszkała. A potem co?– Chyba nie rozumiem, do czego zmierzasz, Glorio.– A potem Henry złoży pozew o zdjęcie z niego alimentów i zostanę z niczym.– Co? Nie, to ostatnia rzecz, jaką…– Dobrze wiem, co wszyscy w waszej rodzinie myślą: że chciałam złapać Henry’ego na dziecko, zmusić, żeby się ze mną ożenił, ale zapewniam, że i bez tego mam powodzenie. Nie muszę nikogo na nic łapać.– Glorio, nikt tak nie poderwała się z krzesła.– Wiedziałam. Wiedziałam, że coś tu się święci. Wszyscy byli tacy mili!Czułem bijący od niej gniew, więc trzymałem się jak najdalej od jej stóp. Nagle krzesełko Clarity zachybotało się, a jej nóżki zniknęły spod stołu.– Pakuję się. Wyjeżdżamy.– Gloria!Gloria wbiegła po schodach, a ja usłyszałem płacz Clarity. Ta dziewczynka prawie nigdy nie płakała – ostatnim razem słyszałem jej płacz, gdy wpełzła na czworaka do ogrodu i wyrwała zielone warzywo, które ma tak gryzący zapach, że piecze w oczy bardziej niż chemikalia na palcach stóp Glorii. Choć widać było, że tej rośliny się nie je, Clarity wepchnęła ją sobie do buzi i zaczęła żuć. Nagle zrobiła zdziwioną minę i wybuchnęła płaczem tak jak teraz – po części z szoku, po części z bólu i odjeździe Glorii i Clarity Hannah też płakała. Próbowałem pocieszyć ją najlepiej, jak umiałem – usiadłem przy niej i położyłem jej głowę na kolanach. Trochę pomogło, ale zasypiając w swoim łóżku, wciąż była bardzo bardzo rozumiałem, co takiego się stało oprócz wyjazdu Glorii i Clarity, ale pomyślałem, że wkrótce znowu się zobaczymy. Ludzie zawsze wracali na po śmierci Ethana zacząłem sypiać na łóżku Hannah. Przez pewien czasu tuliła mnie w nocy i popłakiwała. Wiedziałem, dlaczego płacze: tęskniła za Ethanem. Wszyscy za nim ranka, gdy zeskakiwałem na podłogę, chyba złamałem sobie coś w lewym biodrze. Nie mogąc się powstrzymać, zaskomlałem z bólu.– Koleżko, co się stało? Coś z łapą?Wyczułem jej strach i polizałem ją przepraszająco po dłoni, ale nie byłem w stanie postawić lewej tylnej łapy na podłodze – ból był zbyt silny.– Jedziemy do weterynarza, Koleżko. Wszystko będzie dobrze – powiedziała powoli i ostrożnie poszliśmy do auta – ja skacząc na trzech łapach i udając, że wcale mnie tak bardzo nie boli, aby nie zasmucać Hannah. Choć moje miejsce było na przednim siedzeniu, tym razem posadziła mnie z tyłu, za co czułem wdzięczność, bo łatwiej było się tam wgramolić, niż wskakiwać na trzech łapach na fotel obok Hannah odpaliła silnik i ruszyła, znowu poczułem w pyszczku ten okropny metaliczny 3Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej Spis treści: OkładkaKarta tytułowaRozdział 1Rozdział 2Rozdział 3 Rozdział 4 Rozdział 5 Rozdział 6 Rozdział 7 Rozdział 8 Rozdział 9 Rozdział 10 Rozdział 11 Rozdział 12 Rozdział 13 Rozdział 14 Rozdział 15 Rozdział 16 Rozdział 17 Rozdział 18 Rozdział 19 Rozdział 20 Rozdział 21 Rozdział 22 Rozdział 23 TYTUŁ ORYGINAŁU:A Dog’s Journey>Redaktor prowadząca: Ewelina SokalskaRedakcja: Adrian KyćKorekta: Ewa PopielarzOpracowanie graficzne okładki: Łukasz WerpachowskiOkładka: © 2019 STORYTELLER DISTRIBUTION CO., LLC>Copyright © 2012 by W. Bruce CameronAll rights © 2019 for the Polish edition by Wydawnictwo Kobiece Łukasz KierusCopyright © for the Polish translation by Edyta Świerczyńska, 2019Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest elektroniczneBiałystok 2019ISBN 978-83-66436-31-2Bądź na bieżąco i śledź nasze wydawnictwo na Facebooku: KobieceE-mail: [email protected]Pełna oferta wydawnictwa jest dostępna na zlecenie przygotowała Katarzyna Rek
Był sobie pies 2. A Dog's Journey, USA/Chiny/Indie/Hongkong 2019. Pies Bailey mieszka na farmie u boku swojego pana Ethana i jego żony Hannah. Czworonóg dostaje od losu nowe zdanie. Ma chronić wnuczkę Ethana - CJ, za którą wyrusza do dużego miasta. Czas trwania: 104 minut, Gatunek: Film przygodowy.
Był sobie pies pobierz Był sobie pies Był sobie pies – Lektor PL 2 godz. 00 min. Gatunek: familijny, Komedia Produkcja: USA Rok: 2017 Opis: Pies odnajduje sens swego istnienia, gdy po odejściu z tego świata niespodziewanie odradza się ponownie w kolejnym...
Był sobie pies to film opowiadający o różnych wcieleniach psa. Pierwszy żywot psiaka był bardzo, bardzo krótki. W drugim zaś jawi się nam jako przepiękny Golden Retriever, który wykiwał los, wydostając się zza krat schroniska znajduje swojego pana, którym jest mały chłopiec. Chłopak nadaje psu imię, bawi się z nim, karmi
OkładkaKarta tytułowaROZDZIAŁ 1Pewnego dnia dotarło do mnie, że te ciepłe, piskliwe kulki smrodku tarzające się dookoła mnie to moi bracia i siostry. Byłem tym odkryciem głęboko że mój wzrok wyostrzył się jedynie na tyle, że byłem w stanie rozpoznać niewyraźne formy w promieniach światła, wiedziałem, że ten piękny i duży kształt o boskim, długim języku to moja matka. Domyśliłem się tego, kiedy uderzył mnie podmuch zimnego powietrza – to znaczyło, że Mamy nie ma, że dokądś poszła, natomiast powrót ciepła oznaczał porę karmienia. Często było tak, że aby dostać się do sutka, musiałem odepchnąć pyszczek należący, jak już wówczas wiedziałem, do kogoś z rodzeństwa, próbującego dosłownie wygryźć mnie z należnego mi przydziału mleka, co było bardzo irytujące. Nie rozumiałem, po co w ogóle oni wszyscy istnieją. Kiedy Mama lizała mnie po brzuszku, żeby pobudzić moje trawienie, mrugałem do niej błagalnie w niemej prośbie, by ze względu na mnie pozbyła się reszty szczeniaczków. Chciałem mieć ją całą tylko dla rodzeństwa stopniowo wyostrzyły się, a ja niechętnie zaakceptowałem ich obecność w gnieździe. Wkrótce nosek zaczął mi podpowiadać, że mam siostrę i dwóch braci. Siostra interesowała się zapasami ze mną tylko troszkę mniej niż bracia. Jednego z nich nazywałem w myślach Prędki, bo w jakiś tajemniczy sposób zawsze ruszał się szybciej ode mnie, drugiego natomiast Głodek, ponieważ strasznie skomlał za każdym razem, kiedy Mama się oddalała, a gdy już wracała, ssał ją z jakąś osobliwą desperacją, jakby nigdy nie mógł się nasycić. Głodek sypiał najwięcej z nas wszystkich, więc często skakaliśmy wtedy po nim i skubaliśmy jego nora była wykopana pod czarnymi korzeniami drzewa, a w czasie upałów panowały w niej ciemność i przyjemny chłodek. Gdy po raz pierwszy razem z Siostrą i Prędkim wyściubiliśmy z niej noski, by zaznać słońca, Prędki oczywiście wepchnął się na sam przód naszej nas czworga tylko on miał na pyszczku białą łatkę i kiedy tak raźnie podskakiwał, pobłyskiwała w świetle dnia. „Jestem wyjątkowy” – zdawała się oznajmiać światu ta jego olśniewająco jasna plamka w kształcie gwiazdy. Reszta sierści Prędkiego była tak samo zwyczajna, jak moja, czyli brązowo-czarna i nakrapiana. Sierść Głodka była o dobrych kilka odcieni jaśniejsza, natomiast Siostra odziedziczyła po Mamie krótki i grubawy nos oraz spłaszczone czoło, ale i tak wszyscy byliśmy do siebie podobni, mimo harców drzewo stało na samym brzegu strumienia. Nie posiadałem się z radości, gdy Prędki przekoziołkował z niego łbem w dół, choć Siostra i ja podczas naszego zejścia nie zrobiliśmy tego z dużo większym wdziękiem. Śliskie kamienie i wolno płynąca strużka wody były źródłem wspaniałych zapachów, a idąc wzdłuż strumienia, dotarliśmy do wilgotnej i chłodnej jaskini – kanału o bokach z metalu. Instynktownie wiedziałem, że to dobra kryjówka przed niebezpieczeństwem, ale Mamie nie zaimponowało nasze znalezisko. Kiedy natomiast okazało się, że nasze łapki nie są wystarczająco silne, by wspiąć się na brzeg, bezpardonowo przeniosła nas w pysku z powrotem do nauczkę, że nie potrafimy samodzielnie wrócić znad strumienia do gniazda, a więc jak tylko Mama ponownie się oddaliła, podreptaliśmy tam znowu. Tym razem dołączył do nas jeszcze Głodek, ale wszedłszy do kanału, natychmiast rozwalił się w chłodnym błotku i poszukiwawcza wydawała nam się dobrym pomysłem – w końcu trzeba było poszukać innego jedzonka, bo Mama zaczynała się niecierpliwić i wstawała, jeszcze zanim kończylilśmy posiłek jeść, za co mogę winić jedynie resztę szczeniaków. Gdyby Głodek nie był tak zachłanny, gdyby Prędki tak się nie szarogęsił, gdyby Siostra tak się nie kręciła, to jestem pewien, że Mama stałaby spokojnie w miejscu i pozwalała nam napełnić brzuszki. Czyż nie umiałem zawsze nakłonić jej, by się położyła, zazwyczaj z westchnieniem, prosząco wyciągając do niej łapki, kiedy nad nami stała?Mama często poświęcała więcej czasu na lizanie Głodka, co uważałem za rażącą Prędki i Siostra zdążyli już urosnąć bardziej ode mnie – moje ciałko było tych samych rozmiarów, ale łapki miałem krótsze i bardziej przysadziste. Oczywiście najsłabszy w miocie był Głodek i zawsze bolało mnie, gdy Prędki i Siostra zostawiali nas, byśmy razem się bawili, tak jakby mnie i Głodka uważano za kogoś gorszego w Prędki i Siostra byli bardziej zainteresowani sobą niż resztą rodziny, postanowiłem wymierzyć im za to karę, pozbawiając ich mojego towarzystwa, samotnie zapuszczając się w głąb kanału. Pewnego dnia szedłem za tropem czegoś przepysznie martwego i zepsutego, gdy nagle tuż przed moim nosem zmaterializowało się małe zwierzątko. To była żaba!Zachwycony skoczyłem wrzód, próbując rzucić się na nią łapkami, ale żaba odskoczyła. Bała się mnie, choć ja chciałem się z nią tylko pobawić i prawdopodobnie nawet bym jej nie i Siostra wyniuchali moje podekscytowanie i pędem pobiegli w głąb jaskini, przewracając mnie podczas hamowania w mulistej wodzie. Żaba ponownie odskoczyła, a Prędki porwał się za nią, używając mojego łba jako trampoliny. Warknąłem na niego, ale mnie i Prędki wychodzili z siebie, żeby złapać żabę, która zdołała wylądować w kałuży wody i odganiała ich za pomocą cichych, szybkich kopnięć. Siostra zanurzyła pyszczek w kałuży i zaczęła parskać, obryzgując nas obu wodą. Prędki wdrapał się na jej grzbiet, a żaba – moja żaba! – odeszła w się od nich ze smutkiem. Wyglądało na to, że urodziłem się w rodzinie będę często myślał o tej żabie, zazwyczaj przy odpływaniu w sen. Teraz złapałem się na rozmyślaniach o tym, jak też mogłaby coraz częściej powarkiwała cicho z niezadowoleniem, gdy się do niej zbliżaliśmy. Pewnego dnia, kiedy chciwie skoczyliśmy na nią, przewracając się o siebie nawzajem, a ona w odpowiedzi obnażyła ostrzegawczo swoje kły, zacząłem rozpaczać, że mojemu rodzeństwu w końcu udało się wszystko zepsuć. Prędki podpełzł do niej z brzuszkiem tuż przy ziemi, a ona zniżyła do niego pysk. Polizał ją, za co w nagrodę przyniosła jedzenie i wszyscy się na nie rzuciliśmy. Prędki chciał nas odepchnąć, ale teraz już poznaliśmy jego sztuczkę. Powąchałem i polizałem szczękę Mamy, za co dostałem tego czasu wszyscy zdążyliśmy się już szczegółowo zapoznać z korytem strumienia, które obeszliśmy ze wszystkich stron, aż cała okolica nie zapełniła się naszym zapachem. Razem z Prędkim poświęcaliśmy większość czasu na poważne zajęcie zwane zabawą, a ja zaczynałem rozumieć, dlaczego tak istotne jest dla niego, żebym kończył ją na grzbiecie, z nim skubiącym mój pyszczek i moje gardło. Siostra nigdy nie rzucała mu wyzwania, ale ja wciąż nie byłem pewien, czy podoba mi się hierarchia w naszym stadku, którą wszyscy zdawali się brać za oczywistą. Naturalnie Głodek nie dbał o swoją pozycję, więc kiedy się frustrowałem, gryzłem go po popołudnia przyglądałem się sennie, jak Prędki i Siostra wyrywają sobie kawałek znalezionej gdzieś szmaty, gdy nagle podniosłem uszy – zbliżało się jakieś zwierzę, ktoś duży i głośny. Poderwałem się na równe łapy, ale zanim zdążyłem pobiec nad strumień, by zbadać źródło hałasu, stanęła przede mną Mama, sztywniejąc ostrzegawczo. Ze zdziwieniem dostrzegłem, że trzyma w zębach Głodka, jakby chciała go gdzieś przenieść, choć praktykę tę zarzuciła już wiele tygodni wcześniej. Poprowadziła nas do ciemnego kanału i przycupnęła z uszami położonymi płasko przy łbie. Przekaz był jasny, a my posłusznie i w ciszy wycofaliśmy się od wejścia w głąb naszym oczom ukazało się to coś, maszerujące wzdłuż strumienia, poczułem, jak grzbiet Mamy napina się ze strachu. Stworzenie było duże, stało na dwóch nogach, a kiedy zaczęło nimi powłóczyć w naszym kierunku, poczułem podmuch drażniącego dymu wydobywającego się z jego się w nie jak oczarowany. Z niezrozumiałych powodów coś mnie do niego ciągnęło i to do tego stopnia, że aż się naprężyłem, gotowy, aby skoczyć mu na powitanie. Jedno spojrzenie Mamy ostudziło jednak moje zapędy. Tego czegoś należało się bać i za wszelką cenę tym był oczywiście człowiek. Pierwszy, jakiego widziałem w ogóle nie spojrzał w naszą stronę. Wspiął się na brzeg i zniknął nam z oczu, a po kilku chwilach Mama wyślizgnęła się z kanału i podniosła łeb, by sprawdzić, czy niebezpieczeństwo minęło. Wróciła uspokojona do środka i dała każdemu z nas równie uspokajającego na zewnątrz, żeby samemu ocenić sytuację, ale z rozczarowaniem stwierdziłem, że po człowieku nie został żaden ślad z wyjątkiem unoszącego się jeszcze w powietrzu zapachu najbliższe tygodnie Mama umacniała w nas wiedzę, którą przekazała nam wtedy w kanale. Za wszelką cenę unikać ludzi. Bać się następnym razem wybrała się na polowanie, pozwoliła nam sobie towarzyszyć. Poza granicami bezpiecznej Norki stała się płochliwa i bojaźliwa, a my wszyscy naśladowaliśmy jej zachowanie. Szerokim łukiem omijaliśmy otwarte przestrzenie, przemykając tuż przy krzakach. Jeśli zobaczyliśmy człowieka, Mama natychmiast zastygała z naprężonymi ramionami, gotowa do ucieczki. W takich chwilach plamka białej sierści na czole Prędkiego była równie niebezpieczna jak szczeknięcie, ale nikt nas nie pokazała nam, jak się dobrać do cienkich worków pozostawionych za domami, szybko odrzucając niejadalne papierki i wyszukując kawałki mięsa, chleba i sera, które przeżuwaliśmy najsprawniej, jak umieliśmy. Miały egzotyczny smak i wspaniały aromat, ale trwoga Mamy udzielała się nam wszystkim, więc jedliśmy w pośpiechu, niczym się nie delektując. Głodek prawie natychmiast wszystko zwrócił, co wydało mi się całkiem zabawne, dopóki i moimi wnętrznościami potężnie nie drugim razem było już miałem świadomość, że istnieją jeszcze inne psy, choć poza członkami mojej rodziny z żadnym osobiście się nie zetknąłem. Czasami gdy byliśmy na polowaniu, szczekały na nas zza ogrodzeń – najprawdopodobniej zazdrościły nam, że możemy sobie hasać na wolności, podczas gdy one spędzają życie w oczywiście nigdy nie pozwalała nam się zbliżać do któregoś z tych nieznajomych, na co Prędki trochę się jeżył, jakby obrażało go, że jakiś delikwent ośmiela się szczekać na nas, podczas gdy on obsikuje jego czasu do czasu widywałem nawet psa jadącego samochodem! Gdy po raz pierwszy ujrzałem wystający przez okno psi łeb z wywieszonym językiem, gapiłem się na niego pełen zdumienia. Spostrzegłszy mnie, łeb zaszczekał radośnie, ale ja byłem tak oniemiały, że zdołałem tylko unieść nos i z niedowierzaniem raz czy drugi nim i ciężarówki były kolejnymi rzeczami, których unikała Mama, choć ja nie rozumiałem, dlaczego miałyby być dla nas niebezpieczne, skoro niekiedy jeździły nimi psy. Często przyjeżdżała taka jedna duża, głośna ciężarówka i zabierała wszystkie worki z jedzeniem, jakie ludzie dla nas zostawiali. Przy takich okazjach przez dzień lub dwa nie mieliśmy za bardzo co jeść. Nie lubiłem ani tej ciężarówki, ani zachłannych ludzi, którzy z niej zeskakiwali i zagarniali dla siebie całe jedzenie, mimo że ich wóz, jak i oni sami pachniały gdy zaczęły się wyprawy na polowanie, mieliśmy mniej czasu na zabawę. Mama obnażała kły, gdy Głodek próbował ją polizać w nadziei na posiłek, i do wszystkich nas dotarł ten sygnał. Często wychodziliśmy i ukrywając się, rozpaczliwie szukaliśmy jedzenia. Teraz czułem się słaby i wyczerpany i nawet nie próbowałem walczyć z Prędkim, kiedy stał mi nad grzbietem, przyciskając mnie klatką piersiową. W porządku, niech sobie będzie górą. Jeśli idzie o mnie, to moje krótkie nóżki i tak były lepiej przystosowane do skradania się w biegu, którego nauczyła nas Mama. Jeśli Prędki myślał, że coś udowadnia, wykorzystując swój wzrost, żeby mnie przewrócić, to okłamywał sam siebie. To Mama była psem numer już ledwie mieściliśmy się wszyscy pod naszym drzewem, a Mama znikała na coraz dłużej. Coś mi mówiło, że niedługo wcale już nie wróci. Będziemy musieli radzić sobie sami, a Prędki nie przestanie mnie odpychać, by zabrać moją część łupów. Nie będzie już Mamy, która dopilnuje moich się zastanawiać, jak by to było, gdyby tak opuścić dniu, w którym wszystko się zmieniło, Głodek, zamiast iść z nami na polowanie, wtoczył się do kanału i tam się położył. Oddychał ciężko z wystawionym językiem. Zanim poszła, Mama trąciła go nosem, a kiedy i ja się zbliżyłem, by go powąchać, nie otworzył kanałem ciągnęła się droga, na której znaleźliśmy kiedyś martwego ptaka. Zaczęliśmy go rozrywać, aż w końcu Prędki pochwycił zdobycz w pysk i uciekł. Mimo obawy, że zostaniemy zauważeni, często przeczesywaliśmy tę drogę w poszukiwaniu innych ptaków, i właśnie to robiliśmy, gdy nagle zaalarmowana Mama uniosła łeb. Wszyscy natychmiast usłyszeliśmy dlaczego: nadjeżdżała to nie była jakaś tam furgonetka – ten sam pojazd wydający z siebie te same odgłosy już kilkakrotnie w ciągu paru ostatnich dni przemierzał naszą drogę, poruszając się wolno, rzekłbym: skradając się, tak jakby polował właśnie na za Mamą, która wpadła do kanału, ale z powodów, których nigdy w pełni nie pojmę, przystanąłem i obejrzałem się za siebie, patrząc na tę wielgaśną maszynę, co kosztowało mnie kilka sekund opóźnienia, zanim dołączyłem do Mamy chroniącej się w bezpiecznym się, że tych kilka sekund wystarczyło, żeby zmienić całe moje życie – zostałem zauważony. Furgonetka zatrzymała się tuż nad kanałem z cichym, dudniącym drżeniem. Silnik szczęknął i ucichł, a potem usłyszeliśmy kroki na cicho w wejściach po obu stronach kanału pojawiły się ludzkie twarze, sztywniejąc, przywarła do podłoża. Ludzie pokazywali nam zęby, ale nie sprawiało to wrażenia wrogiego sygnału. Twarze mieli brązowe, oczy ciemne, a brwi i włosy czarne.– Hej, mały – szepnął jeden z nich. Nie wiedziałem, co to znaczy, ale to wezwanie wydało mi się tak samo naturalne, jak śpiew wiatru, zupełnie jakbym całe życie słuchał ludzkiej zauważyłem, że obaj mężczyźni trzymali drągi z pętlą sznura przy końcu. Wyglądali groźnie i poczułem, jak w Mamie wzbiera panika. Drapiąc pazurami, z pochylonym łbem rzuciła się do ataku, celując w przestrzeń między nogami jednego z mężczyzn. Spadł drąg, usłyszeliśmy krótkie trzaśnięcie i Mama już szarpała się w więzach, wynoszona na zewnątrz przez jednego z z Siostrą cofnęliśmy się skuleni ze strachu, Prędki warczał, a sierść jeżyła mu się na grzbiecie. Potem całej naszej trójce zaświtała we łbach myśl, że mimo iż wyjście za nami pozostawało zablokowane, to przed nami było teraz niepilnowane. Rzuciliśmy się do przodu.– Biegną! – krzyknął człowiek za już znaleźliśmy się w korycie strumienia, zdaliśmy sobie sprawę, że nie wiemy, co dalej. Stanęliśmy z Siostrą za Prędkim – chciał być szefem, to okej, niech teraz nie było śladu Mamy. Jednak obaj mężczyźni stali teraz po przeciwnych brzegach strumienia, dzierżąc te swoje zrobił unik przed pierwszym z nich, ale capnął go ten drugi. Siostra wykorzystała całą tę kotłowaninę i dała drapaka, rozbryzgując wokoło siebie wodę, ale ja stałem jak wryty, gapiąc się na nami stanęła kobieta o długich białych włosach, marszcząc twarz w życzliwym uśmiechu.– Już dobrze, szczeniorku. Już dobrze. Wszystko będzie dobrze – odezwała uciekałem, w ogóle się nie ruszyłem. Pozwoliłem, by pętla sznura przeszła mi przez łeb i zacisnęła się wokół szyi. Drąg poprowadził mnie w górę strumienia, gdzie jeden z mężczyzn chwycił mnie za kark.– Jest spokojny jak trusia – zagruchała kobieta. – Puść go.– Ucieknie – ostrzegał mężczyzna.– Puść go – się temu niezrozumiałemu dla mnie dialogowi, czując jedynie, że to kobieta tu rządziła, choć była mniejsza i starsza od obu mężczyzn. Wydając z siebie pomruk niezadowolenia, mężczyzna zdjął sznur z mojej szyi. Kobieta dała mi swoje dłonie do powąchania; były szorstkie, łykowate i pachniały kwiatami. Obwąchałem je, a potem zniżyłem łebek. Biły od niej niemal namacalna troska i przeczesywała palcami moją sierść, poczułem, jak przebiega mnie dreszcz. Mój ogon sam z siebie zaczął chłostać powietrze. Zdumiała mnie jeszcze bardziej, biorąc mnie na ręce. W podzięce przycisnąłem się do niej i dałem jej buziaka, zachwycony jej zmienił się w ponury, gdy podszedł do nas jeden z mężczyzn, niosąc bezwładne ciałko Głodka. Pokazał je kobiecie, która żałośnie nad nim załkała. Potem zabrał je do furgonetki, gdzie w metalowej klatce czekali już Mama i Prędki, i przyłożył ciałko Głodka do ich suchym powietrzu pełnym kurzu unosił się zapach śmierci, który do dziś doskonale dokładnie obwąchaliśmy naszego zmarłego braciszka, a ja odniosłem wrażenie, że mężczyźni chcieli, byśmy wiedzieli, co się z nim tak stali bez słowa na drodze, czuć było od nich wszystkich smutek, ale nie wiedzieli, jak bardzo chory był Głodek, i to już od urodzenia. Niepisane mu było długie mnie do klatki, a Mama zdenerwowała się, wyczuwając woń kobiety, która przesiąkła moją sierść. Furgonetka szarpnęła i ruszyła, a moją uwagę szybko zajęły wspaniałe zapachy przepływające przez klatkę podczas jazdy. Jechałem samochodem! Radośnie zaszczekałem, na co Mama i Prędki w zdumieniu unieśli łby. Nie mogłem się po prostu powstrzymać, to była najwspanialsza rzecz, jaka przydarzyła mi się w życiu, lepsza (może?) nawet od złapania wyglądał na przytłoczonego smutkiem i chwilę mi zabrało, żeby zrozumieć dlaczego: Siostra, jego ulubiony towarzysz, zniknęła – straciliśmy ją tak samo, jak mnie refleksja, że świat jest dużo bardziej złożony, niż przypuszczałem. Nie ograniczał się jedynie do chowania się przed ludźmi, polowań i zabawy w kanale. Większe wydarzenia mogły zmienić dosłownie wszystko – a kontrolowały je istoty do jednego się myliłem. Mimo że wtedy tego nie wiedzieliśmy, w przyszłości mieliśmy się jeszcze spotkać z 2Dokądkolwiek byśmy nie zmierzali tą furgonetką, miałem przeczucie, że na końcu drogi zobaczymy inne psy. Klatka, w której byliśmy zamknięci, dosłownie ociekała zapachami innych czworonogów, w tym ich moczu, kału, a nawet krwi zmieszanej z sierścią i śliną. Mama zamknęła się w sobie, pazurami wczepiając się w podłoże, by nie ślizgać się na podskakującej podłodze, a ja i Prędki przemierzaliśmy klatkę z nosami w dole, wyczuwając jednego psa za drugim. Prędki wciąż próbował zaznaczać kąty, ale za każdym razem, gdy usiłował stanąć na trzech łapach, furgonetką mocno podrzucało, a on się przewracał. Raz nawet wylądował na Mamie, co kosztowało go lekkie ugryzienie. Rzuciłem mu pełne odrazy spojrzenie. Nie widział, jaka była nieszczęśliwa?W końcu, znudzony wąchaniem za psami, których tam nawet nie było, przycisnąłem nos do drucianych krat i zacząłem głęboko wciągać powietrze. To przypomniało mi pierwszy raz, gdy włożyłem pyszczek do smakowitych koszów na śmieci stanowiących główne źródło naszego pożywienia – na zewnątrz roiło się od tysięcy niezidentyfikowanych zapachów, a wszystkie uderzały mnie w nos z taką siłą, że nie mogłem przestać zajął pozycję po drugiej stronie klatki i się położył. Nie chciał przyjść do mnie na moją stronę, ponieważ to nie był jego pomysł. Za każdym razem, kiedy kichałem, posyłał mi opryskliwe spojrzenie, tak jakby ostrzegając mnie, że lepiej będzie, jeśli zapytam go o pozwolenie, zanim znowu to zrobię. Kiedy jego zimny wzrok spotykał się z moim, znacząco spoglądałem na Mamę, która mimo że przestraszona całym tym doświadczeniem, w moich oczach wciąż tu furgonetka się zatrzymała, przyszła kobieta i zaczęła do nas mówić, przyciskając dłonie do boków klatki, żebyśmy mogli je polizać. Mama nie ruszyła się z miejsca, ale Prędki był tym tak samo urzeczony, jak ja, i teraz stał obok, merdając ogonkiem.– Jesteście takie słodkie. Głodne, dzieciaczki? Jesteście głodne?Zaparkowaliśmy przed długim, niskim budynkiem, a spomiędzy kół furgonetki wychylały się nieśmiało pojedyncze źdźbła pustynnej trawy.– Hej, Bobby! – zawołał jeden z na jego okrzyk była zdumiewająca. Zza domu odezwał się chór głośnego szczekania, dobiegający z tak wielu gardeł, że nie byłem w stanie ich zliczyć. Prędki uniósł się na tylnych nóżkach, a przednie łapki oparł o bok klatki, jakby to miało mu pomóc lepiej trwała w najlepsze, kiedy zza domu wyłonił się jeszcze jeden mężczyzna. Miał spaloną słońcem brązową skórę i lekko utykał. Pozostali dwaj stali i patrzyli na niego, uśmiechając się wyczekująco. Gdy nas zobaczył, zatrzymał się wpół drogi, a ramiona mu opadły.– Och nie, seniora. Tylko nie więcej psów. Już i tak mamy ich za dużo. – Emanował żalem i rezygnacją, ale nie wyczuwałem od niego odwróciła się i podeszła do niego.– Mamy matkę z dwoma szczeniakami, na oko trzymiesięcznymi. Były cztery, ale jeden uciekł, a jednego znaleźliśmy martwego.– Och, nie.– Matka jest zdziczała. Przerażone biedactwo.– Pamięta pani, co mówili ostatnio. Mamy zbyt wiele psów i nie dadzą nam licencji.– Nie dbam o to.– Ależ seniora, nie mamy już miejsca.– Bobby, dobrze wiesz, że to nieprawda. No i co mamy zrobić, pozwolić im żyć jak dzikie zwierzęta? To psy, Bobby, małe szczenięta, widzisz? – Kobieta odwróciła się z powrotem do klatki, a ja zamerdałem ogonem, żeby pokazać jej, że bardzo pilnie się wszystkiemu przysłuchuję, choć nic nie rozumiem.– No właśnie, Bobby, co znaczą dodatkowe trzy? – powiedział jeden ze szczerzących się dalej mężczyzn.– Niedługo nie będzie wam z czego zapłacić, bo wszystko pójdzie na karmę – odpowiedział człowiek nazywany Bobbym.– Carlos, weź świeżego hamburgera i idź nad ten potok. Zobaczymy, może uda ci się znaleźć tego, który uciekł – powiedziała skinął głową, śmiejąc się z wyrazu twarzy Bobby’ego. Pojąłem, że to kobieta sprawuje rządy nad tą ludzką rodziną, więc raz jeszcze polizałem ją po dłoni, żeby polubiła mnie najbardziej ze wszystkich.– O tak, dobry piesek, dobry – zapewniła mnie. Zacząłem podskakiwać, a mój ogon merdał tak mocno, że smagnął Prędkiego po pysiu. Mój brat zmrużył oczy i odsunął o imieniu Carlos pachniał ostro przyprawionym mięsem i egzotycznymi olejkami, których nie byłem w stanie rozpoznać. Sięgnął po Mamę drągiem z pętlą sznura, a ja i Prędki ochoczo poszliśmy za nim, kiedy prowadził ją za dom w stronę wysokiego płotu. Tu szczekanie było ogłuszające, a ja poczułem cień strachu – w co dokładnie się pakowaliśmy?Zapach Bobby’ego miał w sobie nutkę cytrusów i pomarańczy, lecz pachniał też ziemią, skórą i psami. Uchylił furtkę, blokując przejście ciałem.– Do tyłu! Z powrotem, ale już! – nawoływał. Szczekanie nieco się uspokoiło, a kiedy otworzył furtkę na oścież i Carlos wepchnął Mamę do środka, ucichło tak oszołomiony tym, co przede mną, że nawet nie poczułem na grzbiecie stopy Bobby’ego, który pchnął mnie do psy. Niektóre były duże jak Mama, a nawet większe, inne mniejsze, a wszystkie kręciły się swobodnie po ogromnym padoku otoczonym wysokim drewnianym płotem. Popędziłem naprzód, w stronę grupki przyjaźnie wyglądających, niedużo starszych ode mnie piesków, zatrzymując się tuż przed nimi i udając, że zafascynowało mnie coś na ziemi obok nich. Te trzy jasne pieski stojące przede mną były suczkami, więc uwodzicielsko obsikałem kupkę piachu, po czym dołączyłem do nich, grzecznie obwąchując im tak zadowolony z obrotu spraw, że miałem ochotę szczekać z radości, ale Mama i Prędki nie podzielali mojego entuzjazmu. Szczerze mówiąc, Mama z nosem przy ziemi biegała wzdłuż płotu, szukając drogi ucieczki. Prędki dołączył do grupki samczyków i teraz stał sztywno wśród nich z drgającym ogonem, podczas gdy oni po kolei obsikiwali słupek w z samców stanął przed Prędkim w rozkroku, a drugi obszedł go i zaczął nachalnie obwąchiwać od tyłu. I właśnie wtedy mój biedny brat skapitulował. Dupka mu opadła i z podkulonym ogonkiem odwrócił się do stojącego za nim psa. Wcale mnie nie zdziwiło, że kilka sekund później leżał już na grzbiecie, wijąc się ze swego rodzaju desperacką wesołością. Chyba już nie był inny samiec, wysoki i krępy, z długimi uszami zwisającymi po obu stronach pyska, stał w bezruchu na samym środku wybiegu, obserwując, jak zrozpaczona Mama biega w tę i z powrotem. Coś mi mówiło, że spośród wszystkich tutejszych psów na tego trzeba szczególnie uważać. I rzeczywiście – gdy już otrząsnął się z transu i skierował w stronę ogrodzenia, psy otaczające Prędkiego zaprzestały swoich wygłupów i czujnie podniosły kilkanaście metrów przed płotem jego trucht zamienił się w pęd. Nacierał na Mamę, która teraz przystanęła i skuliła się. Samiec przyblokował ją swoim cielskiem, a jego ogon wyprostował się jak strzała. Mama pozwoliła obwąchać się od stóp do głów, wciąż przycupnięta przy pierwszym odruchem – jak i zapewne pierwszym odruchem Prędkiego – była chęć pobiegnięcia jej na ratunek, ale przez skórę czułem, że byłoby to złe posunięcie. Ten masywny brytan o brązowym pysku i załzawionych oczach był Alfą, a uległość Mamy wobec niego – naturalnym porządkiem dokładnych oględzinach Alfa skierował oszczędny strumień moczu w kierunku ogrodzenia, który Mama posłusznie skontrolowała, a następnie oddalił się, nie zwracając już na nią wyglądała, jakby zeszło z niej całe powietrze. Niezauważona prześlizgnęła się za stertę podkładów kolejowych i tam się swoim czasie zgraja samców podbiegła kontrolnie i do mnie, ale ja przykucnąłem i polizałem ich po pyskach, aby nie pozostawić żadnych wątpliwości, że ze mną problemów na pewno nie będzie – to mój brat był wichrzycielem. Ja tylko chciałem bawić się z tymi trzema dziewczynami i zwiedzać padok, na którym aż roiło się od gumowych piłek i wszelkiego rodzaju rozrywek i pięknych zapachów. Do koryta lała się ciurkiem stróżka wody, której każdy mógł się w dowolnej chwili napić, a mężczyzna zwany Carlosem przychodził raz dziennie, by po nas posprzątać. W regularnych odstępach czasu wszyscy zaczynaliśmy głośno szczekać – bez jakiegoś konkretnego powodu, ot tak, dla te posiłki! Dwa razy dziennie Bobby, Carlos, Seniora i ten trzeci przedzierali się przez nasze stado, dzieląc nas na grupy wiekowe. Potem wysypywali worki wspaniałego jedzonka do dużych misek, w które wkładaliśmy łby, objadając się do granic możliwości! Bobby stawał obok i kiedy tylko stwierdzał, że któreś z nas (zazwyczaj jakaś mniejsza dziewczynka) nie dostawało wystarczająco dużo jedzenia, brał biedaka na ręce i dokarmiał, odpychając całą jadała z dorosłymi i od czasu do czasu słyszałem skowyt spod płotu, choć kiedy odwracałem się w tamtą stronę, widziałem tylko merdające ogony. Czymkolwiek było to, co jedli, pachniało wyśmienicie, ale kiedy któreś z nas, młodocianych, chciało się przedostać do dorosłych, jeden z mężczyzn zawsze wkraczał do akcji i zatrzymywał delikwenta wpół Seniora, pochylała się nad nami, pozwalała całować się po twarzy, głaskała nas po grzbietach, wciąż śmiejąc się wesoło. Powiedziała mi, że mam na imię Toby. Mówiła mi to za każdym razem, gdy mnie widziała: Toby, Toby, pewien, że jestem jej absolutnym ulubieńcem – jakże mógłbym nim nie być? Moją najlepszą przyjaciółką była płowa suczka o imieniu Coco, która pierwszego dnia wyszła mi na powitanie. Nóżki i stópki Coco były białe, nosek różowy, a sierść szorstka i zwarta. Była na tyle mała, że pomimo swoich krótkich nóżek dawałem radę dotrzymać jej i ja całymi dniami uprawialiśmy zapasy; zazwyczaj dołączały do nas inne dziewczyny, a czasami i Prędki, który zawsze chciał być Alfą w zabawie. Jednak musiał kontrolować swoje agresywne zapędy, bo gdy tylko stawał się zbyt hałaśliwy, wysyłano jednego z samców, by sprowadził go do pionu. Kiedy to się działo, udawałem, że widzę Prędkiego po raz pierwszy w Zagrodę, ten mój nowy świat. Uwielbiałem przebiegać przez błotko przy korycie, uwielbiałem obryzgiwać łapkami swoje futerko. Uwielbiałem, kiedy wszyscy razem zaczynaliśmy szczekać, choć rzadko rozumiałem, dlaczego to robimy. Uwielbiałem ganiać się z Coco, spać przytulony do innych psów i wąchać ich kupki. Wielokrotnie zasypiałem, tak jak stałem, bosko zmęczony i nieprzytomnie psy też oddawały się zabawie – nawet Alfę można było zobaczyć, jak biegnie przez padok z kawałkiem brudnego kocyka w pysku, podczas gdy inne psy biegły za nim, udając, że nie mogą go dogonić. Tylko Mama nigdy nie dołączała do zabawy – wykopała sobie dołek za stertą tych podkładów kolejowych i większość czasu spędzała, po prostu w nim leżąc. Kiedy przychodziłem do niej w odwiedziny, warczała na mnie, jakby mnie nie wieczoru po kolacji, gdy reszta psów leżała sennie w Zagrodzie, zobaczyłem, jak Mama cichutko wynurza się ze swojej kryjówki i podpełza do furtki. Męczyłem właśnie gumową kość, żeby zaspokoić ciągłe pragnienie żucia w pyszczku, ale wtedy przestałem i przyglądałem się z zaciekawieniem, jak siada przed furtką. Czy ktoś nadchodził? Przechyliłem na bok łebek, myśląc, że gdybyśmy mieli gościa, to inne psy z pewnością już by zaczęły Carlos, Bobby i ten trzeci często przesiadywali przy małym stoliku, rozmawiając, otwierając i podając sobie jakąś szklaną butelkę, z której wydobywał się ostry, chemiczny zapach. Tej nocy jednak psy były same w uniosła przednie łapy, przyciskając je do listew drewnianej furtki, a w pysk chwyciła metalową gałkę. Byłem skonsternowany – po co gryźć coś takiego, skoro dookoła leżało mnóstwo wspaniałych gumowych kości? Pokręciła łbem na lewo i prawo, widocznie niezdolna dobrze się wgryźć. Rzuciłem okiem na Prędkiego, ale on już smacznie wtedy ku mojemu zdumieniu usłyszałem szczęknięcie i furtka się uchyliła. Mama ją otworzyła! Stanęła z powrotem na czterech łapach i pchnęła drewniane drzwi, ostrożnie wąchając powietrze po drugiej odwróciła się w moją stronę, jej oczy błyszczały. Wiadomość, którą przekazywały, była jasna: Mama odchodziła. Wstałem, by do niej dołączyć, a leżąca nieopodal Coco leniwie podniosła łebek, spojrzała na mnie, mrugając zaspana, a potem ziewnęła i rozciągnęła się z powrotem na teraz odszedł, już nigdy więcej bym jej nie zobaczył. Byłem rozdarty między poczuciem lojalności względem Mamy, która mnie karmiła, uczyła i opiekowała się mną, a lojalnością wobec stada, w tym mojego rozkapryszonego nie czekała na moją decyzję. Wślizgnęła się cicho w ciemność nadchodzącej nocy. Jeśli chciałem ją dogonić, musiałem się spieszyć. Popędziłem do otwartej furtki, biegnąc za nią w paszczę nieobliczalnego świata po drugiej stronie nie widział, jak 3Nie udało mi się zajść zbyt daleko. Przede wszystkim nie umiałem biec tak szybko, jak Mama, a tak w ogóle, to przed domem rosła kępa krzewów, które po prostu musiałem zaznaczyć. Mama nie czekała na mnie – nawet się nie obejrzała. To był ostatni raz, kiedy ją widziałem. Robiła to, co umiała najlepiej: prześlizgiwała się w ciemności, niewidzialna, przez nikogo w moim życiu taki czas, i to jeszcze całkiem niedawno, kiedy pragnąłem tylko tulić się do Mamy, a jej język i ciepłe ciało znaczyły dla mnie więcej niż cokolwiek innego. Jednak teraz, gdy widziałem, jak znika, zrozumiałem, że zostawiając mnie, robi po prostu to, co każda psia matka kiedyś zrobić musi. Nieodparta chęć podążenia za nią była ostatnim podrygiem więzi, którą na zawsze zmieniło nasze przybycie do chwili gdy Seniora wyszła na ganek, moja łapa wciąż wisiała w powietrzu nad krzakami. Zobaczywszy mnie, stanęła wpół kroku.– Toby, jak udało ci się wyjść?Jeśli chciałem jeszcze w ogóle myśleć o ucieczce, to musiałem biec teraz, czego oczywiście nie uczyniłem. Zamiast puścić się w dziki pęd ku wolności, zamerdałem ogonkiem i skoczyłem na nogi Seniory, chcąc polizać ją po twarzy. Jej zwyczajowy kwietny zapach ożywiała przepyszna woń tłuściutkiego kurczęcia. Przygładziła mi uszy, a ja, uzależniony od jej dotyku, potruchtałem posłusznie za nią, gdy szybkim krokiem podeszła do wciąż otwartej furtki prowadzącej do padoku, na którym spokojnie spała reszta psów. Pchnęła mnie delikatnie do środka i weszła za tylko szczęknęła zamykana furtka, psy poderwały się na równe łapy i zaczęły do nas podbiegać. Seniora wszystkich głaskała i słodko gruchała, a ja poczułem się nieco urażony, że jej uwaga nie skupia się już tylko na że to trochę nie fair; w końcu zostawiłem Mamę dla Seniory, a ona teraz zachowywała się tak, jakbym wcale nie znaczył dla niej więcej od innych!Seniora wyszła, furtka zamknęła się za nią z głośnym metalicznym szczękiem, ale od tej pory nie widziałem w niej już nieprzekraczalnej dni później, gdy właśnie siłowałem się z Coco, Mama wróciła. A przynajmniej myślałem, że to Mama – moją uwagę rozpraszał nowy chwyt zapaśniczy, który polegał na tym, że zachodziłem Coco od tyłu i wdrapywałem się na jej grzbiet, przytrzymując ją przednimi łapkami. To był wspaniały chwyt i zupełnie nie rozumiałem, dlaczego moja towarzyszka tak się wiła, kręciła na niego noskiem, a na mnie warczała. To było takie naturalne, czemu tego nie czuła?Spojrzałem w górę, gdy Bobby otwierał furtkę, w której nagle niepewnie stanęła Mama. Zacząłem do niej radośnie biec, ciągnąc za sobą całą watahę psów, ale przystanąłem, gdy zbliżyłem się do niej wystarczająco, by lepiej się jej suczka miała taką samą ciemną łatę wokół oka jak Mama, podobny, grubawy nos i krótką sierść, ale to nie była Mama. Nowo przybyła ulegle przed nami przykucnęła i oddała mocz. Otoczyłem ją wraz z resztą psów, ale Prędki pomaszerował ku niej, żeby obwąchać jej Bobby’ego opadły w takim samym geście rozpaczy jak wtedy, gdy pojawiła się nasza trójka, ale niewzruszenie stał obok tego nowego psa, chroniąc go swym ciałem.– Będzie dobrze, mała – była Siostra. Już prawie ją zapomniałem, a teraz, gdy dokonywałem inspekcji, zdałem sobie sprawę, jak inne musi być życie po drugiej stronie płotu. Była wychudzona, żebra jej wystawały, a wzdłuż jej boku ciągnęła się biała blizna. Z pyszczka cuchnęło jej zjełczałym jedzeniem, a kiedy przypadła do ziemi, z jej pęcherza czuć było mdły szalał ze szczęścia, ale Siostra była zbyt onieśmielona resztą stada, by przyjąć jego propozycję wspólnej zabawy. Czołgała się przed Alfą i bez najmniejszego sprzeciwu pozwalała obwąchać się wszystkim czworonogom. Kiedy z pogardą ją porzucili, rzuciła ukradkowe spojrzenie w stronę pustego karmidła i napiła się trochę wody, zachowując się, jakby właśnie spotykało psy, które próbowały żyć w świecie bez ludzi: były bite, przegrane, wygłodzone. Siostra stała się tym, czym i my byśmy się stali, gdybyśmy nie wyszli wtedy z nie odstępował jej na krok. Przyszło mi na myśl, że Siostra zawsze była jego ulubienicą, ważniejszą dla niego nawet od Mamy. Bez śladu zazdrości patrzyłem, jak nachyla się do niej i ją całuje – miałem swoją zazdrość wzbudzało co innego, a mianowicie zainteresowanie, jakie Coco wzbudzała u innych samców, którzy chyba myśleli, że mogą sobie z nią spacerować i bawić się, jakby mnie w ogóle nie było. Chociaż w sumie mogli… Znałem swoją pozycję w stadzie i cieszyłem się z poczucia bezpieczeństwa i ładu, które ono mi zapewniało, ale chciałem Coco tylko dla siebie i nie podobało mi się, gdy bezpardonowo spychano mnie w to jakby wszystkie samce chciały się bawić w grę, którą wymyśliłem, zachodzili Coco od tyłu i próbowali na nią wskakiwać, ale z zimną satysfakcją zauważyłem, że ona z nimi też nie ma ochoty tak się po przybyciu Siostry do Zagrody przyszedł Bobby i zabrał Prędkiego, Siostrę, Coco oraz jeszcze jednego młodego samczyka, rozbrykanego nakrapianego ogara, którego mężczyźni nazywali „Siad”, i włożyli ich wszystkich razem ze mną do klatki w furgonetce. Zrobiło się tłoczno i głośno, ale ja uwielbiałem ten pęd powietrza i wyraz pyska Prędkiego, gdy na niego kichałem. Ku mojemu zdumieniu w szoferce razem z Carlosem i Bobbym siedziała pewna długowłosa suczka ze stada. Zastanawiałem się, czemu to właśnie jej dane jest zająć miejsce na przednim siedzeniu. I dlaczego gdy przez otwarte okno do moich nozdrzy wpadł jej zapach, moim ciałem wstrząsnął nagły dreszcz i poczułem dzikość w sercu?Zaparkowaliśmy nieopodal starego, sękatego drzewa, z którego padał jedyny cień na rozgrzanym parkingu. Bobby wszedł do środka jakiegoś budynku razem z suczką z szoferki, a Carlos podszedł do drzwiczek naszej klatki. Wszyscy z wyjątkiem Siostry rzuciliśmy się do przodu.– Chodź, Coco. Coco – powiedział Carlos. Na jego dłoniach wyczuwałem orzeszki i jagody, a także coś słodkiego, czego nie byłem w stanie zazdrośnie szczekaliśmy, kiedy Coco była prowadzona do budynku, a potem szczekaliśmy dlatego, że szczekaliśmy. Nad nami na gałęzi drzewa usiadł duży czarny ptak i gapił się na nas, jakbyśmy byli jakimiś idiotami, więc poujadaliśmy trochę i na wyszedł z budynku i podszedł do furgonetki.– Toby! – dumnie z szeregu, pozwoliłem założyć sobie na szyję skórzaną pętlę, a następnie zeskoczyłem na chodnik, który był tak nagrzany, że aż parzył mnie w łapy. Nawet się nie obejrzałem na frajerów pozostawionych w furgonetce. Wkroczyłem do zaskakująco chłodnego wnętrza przepełnionego zapachem psów i innych poprowadził mnie korytarzem, po czym podniósł i posadził moje ciało na lśniącym stole. Weszła jakaś kobieta, a ja biłem ogonem, gdy włożyła mi swoje delikatne, gładkie i miękkie palce do uszu i badała mi szyję. Jej dłonie pachniały jakimiś silnymi chemikaliami, choć już ubranie zwierzętami, w tym Coco.– Ten jak się wabi? – zapytała.– Toby – odpowiedział Bobby. Na dźwięk swojego imienia zamerdałem mocniej ogonem.– To ile dziś mamy?Rozmawiając tak z Bobbym, unosiła mi dziąsła, by podziwiać moje kły.– Trzech samców i trzy samice.– Bobby... – zaczęła kobieta, a ja zamerdałem ogonem, bo rozpoznałem jego imię.– Wiem, wiem.– Ona w końcu wpakuje się w kłopoty – powiedziała kobieta. Badała mnie od stóp do głów, a ja zastanawiałem się, czy nie będzie nietaktem, jeśli pozwolę sobie na jęk rozkoszy.– Nie ma sąsiadów, nie ma skarg.– Ale są przepisy. Nie może ciągle przygarniać coraz to nowych psów. Już i tak macie ich tam za dużo. Warunki sanitarne na tym cierpią.– Ona mówi co innego, psy umierają. Nie ma wystarczająco dużo ludzi, którzy mogliby je przygarnąć.– To sprzeczne z prawem.– Pani doktor, proszę o niczym im nie mówić.– Bobby, stawiasz mnie w trudnej sytuacji. Muszę myśleć o dobru tych psów.– Ale przecież przyprowadzamy je do pani, jeśli są chore.– Ktoś w końcu złoży na was skargę, Bobby.– Błagam, niech pani tego nie robi.– Och, nie miałam na myśli siebie. Nie powiem nic bez uprzedniego poinformowania was o tym. Dam wam szansę na znalezienie jakiegoś rozwiązania. Okej, Toby?Polizałem ją po dłoni.– Grzeczny piesek. A teraz pójdziemy na salę operacyjną i ładnie się tobą potem znalazłem się w innym pokoju, bardzo jasno oświetlonym, ale i przyjemnie chłodnym, a także przepełnionym tą samą chemiczną wonią, jaka unosiła się z ubrania tamtej miłej pani. Bobby mocno mnie trzymał, a ja leżałem w bezruchu, wyczuwając, że tego właśnie ode mnie oczekiwał. Było mi miło, gdy mnie tak trzymał, więc jeszcze uderzyłem ogonkiem w stół. Z tyłu, na karku, poczułem nagłe ukłucie, ale nie poskarżyłem się. Zamiast tego machałem zamaszyście ogonem, żeby pokazać, że nic takiego się nie się obejrzałem, znalazłem się z powrotem w Zagrodzie! Otworzyłem oczy i próbowałem wstać, ale tylne łapy odmawiały mi posłuszeństwa. Byłem spragniony, ale zbyt wyczerpany, żeby się doczłapać do wody. Położyłem łeb i znowu się obudziłem, natychmiast poczułem, że mam coś wokół szyi, coś na kształt białego stożka, który wyglądał tak idiotycznie, że bałem się ostracyzmu ze strony stada. Między tylnymi łapami boleśnie mnie swędziało, ale przez ten głupi kołnierz nie mogłem tam sięgnąć zębami. Doczłapałem się do kranu i napiłem się trochę wody. W żołądku poczułem mdłości, a na podbrzuszu jakiś bolesny zapachach roznoszących się w Zagrodzie poznałem, że minęła mnie kolacja, ale w tamtej chwili jedzenie było ostatnią rzeczą, o jakiej myślałem. Znalazłem sobie kawałek chłodnej ziemi i zwaliłem się nań z jękiem. Obok leżał Prędki i patrzył na mnie – on też miał na sobie ten absurdalny ten Bobby nam zrobił?Nigdzie nie było widać trzech suczek, które poszły z nami do budynku z tą miłą panią w środku. Następnego dnia pokuśtykałem dookoła Zagrody, szukając zapachu Coco, ale nie znalazłem żadnych dowodów na jej upokorzenia z powodu tego głupiego kołnierza musiałem też znosić kontrolę bolesnego miejsca przeprowadzaną przez każdego samca w stadzie. Alfa niezbyt delikatnie przewrócił mnie na grzbiet, a ja, nieszczęsny, leżałem tak, podczas gdy najpierw on, a następnie reszta psów obwąchiwali mnie z nieukrywaną zachowali się tak względem dziewczyn, które kilka dni później wbiegły do Zagrody. Szalałem ze szczęścia na widok Coco, noszącej taki sam dziwny kołnierz, a Prędki starał się jak mógł, by pocieszyć Siostrę – od razu dało się zauważyć, że cały ten proces był dla niej w końcu zdjął nam kołnierze i od tamtej chwili jakoś dziwnie przestała mnie interesować gra polegająca na wspinaniu się na grzbiet Coco. Zamiast tego wymyśliłem nową zabawę, w której chodziło o to, że podchodziłem do niej dumnie z gumową kością w pysku, a następnie gryzłem ją tuż przed pyszczkiem przyjaciółki, podrzucając zabawkę i ją upuszczając. Coco udawała, że wcale jej nie chce, odwracała łebek, ale jej wzrok powracał do kości, ilekroć trącałem ją nosem w jej kierunku. W końcu traciła nerwy i rzucała się na zabawkę, ale znałem ją tak dobrze, że potrafiłem gwizdnąć jej tę kość, zanim zdążyła zacisnąć na niej oddalałem się tanecznym krokiem, merdając radośnie ogonem, a ona czasami mnie wtedy goniła i zataczaliśmy w biegu duże koła, co było moim ulubionym momentem tej zabawy. Innymi razy ziewała i udawała znudzoną, więc ponownie zbliżałem się do niej, kusząc kością, dopóki znowu nie puszczały jej nerwy i nie próbowała jej pochwycić. Uwielbiałem tę zabawę tak bardzo, że nawet o niej pojawiały się prawdziwe kości, ale ich dystrybucja rządziła się własnymi prawami. Przy takich okazjach do Zagrody przychodził Carlos z otłuszczonym workiem w ręku i przywołując nas po imieniu, rozdawał osmalone pyszności. Nie rozumiał, że najpierw powinien dawać kość Alfie, z czym osobiście nie miałem problemu. Sam nie zawsze dostawałem kość, ale kiedy już spotykało mnie to szczęście, Carlos wołał: „Toby, Toby” i podawał mi ją tuż nad nosem jakiegoś innego psa. Przy ludziach obowiązywały inne gdy Prędki dostał kość, a ja nie, byłem świadkiem nadzwyczajnej historii. Mój brat przykucnął po drugiej stronie Zagrody, z zatrważającą szybkością gryząc zdobycz, z której unosiła się upajająca wprost woń. Podkradłem się, by zazdrośnie mu się przyglądać, więc byłem blisko całego zajścia. Bowiem do Prędkiego właśnie zbliżał się Alfa. Prędki cały stężał, rozkładając łapy, jakby wyrażał gotowość do nagłego poderwania się, a kiedy Alfa zrobił krok wprzód, mój brat przestał gryźć kość i z jego gardła wydobyło się niskie warknięcie. Nikt nigdy nie warczał na Alfę. Czułem jednak, że Prędki ma rację: zdobycz należała do niego, dostał ją od Carlosa i nawet Alfa nie miał prawa mu jej kość była tak przepyszna, że Alfa nie mógł się powstrzymać. Wysunął ku niej nos i właśnie wtedy Prędki uderzył, a uderzenie owo przybrało formę kłapnięcia zębami prosto w pysk Alfy!Prędki miał teraz obnażone kły i zwężone oczy. Alfa gapił się na niego oniemiały ze zdumienia tym przejawem otwartego buntu, a potem z dumnie uniesionym łbem obsikał ogrodzenie, nie zaszczycając więcej Prędkiego swoją że gdyby Alfa zechciał, to odebrałby Prędkiemu jego zdobycz. Miał taką władzę i już wcześniej zdarzało mu się po nią sięgać. Widziałem przecież, co się stało mniej więcej wtedy, gdy pojechaliśmy w odwiedziny do tej miłej pani z chłodnego budynku. Samce zebrały się wokół jednej z dziewczyn, obwąchując ją i unosząc łapy w niecnych zamiarach. Ze wstydem muszę przyznać, że i ja należałem do tej grupy – ale w suczce było coś tak pociągającego, że nie sposób to każdym razem, gdy któryś z nas próbował obwąchiwać jej dupkę, dziewczyna siadała na ziemi. Uszy kładła po sobie, ale kilkakrotnie też zawarczała, a wtedy samce się wycofywały, jakby właśnie została wybrana na się w tak ciasną gromadę, że nie sposób było na siebie nie wpadać, i wtedy właśnie rozgorzała bójka między Alfą a największym samcem w stadzie, ogromnym czarno-brązowym psem, którego Bobby nazywał walczył jak profesjonalny pies ringowy, chwytając Rottiego za kark i rozkładając go na łopatki. Wszyscy rozstąpiliśmy się, by zrobić im miejsce, ale dosłownie kilka sekund później było już po wszystkim i Rottie wywrócił się na grzbiet w poddańczym geście. Odgłosy bójki zaalarmowały jednak Carlosa, który krzyknął: „Hej, hej! Starczy tego dobrego!”. Przyszedł do Zagrody, ale samce zignorowały jego obecność, natomiast Coco przydreptała do niego po się nam przez kilka minut, Carlos przywołał do siebie tę pannę, która zrobiła wśród nas taką furorę, i wyprowadził ją za zobaczyłem ją dopiero następnego ranka w furgonetce, kiedy jechaliśmy do tej miłej pani z chłodnej sali. To właśnie ta suczka siedziała na przednim siedzeniu z Carlosem i się z kością, Prędki chyba zaczął żałować, że tak naskoczył na Alfę. Zwiesił łeb i z merdającym nisko przy ziemi ogonem poczłapał do miejsca, gdzie stał Alfa. Zrobił przed nim kilka filuternych ukłonów, które Alfa zignorował, a następnie polizał brytana po pysku. To wydawało się wystarczyć Alfie za przeprosiny, więc pobawił się chwilę z Prędkim, przewracając go na grzbiet i pozwalając mojemu bratu trochę poskubać swój kark, po czym raptownie porzucił jego w ten sposób Alfa utrzymywał porządek w stadzie: pilnował, żebyśmy wszyscy znali swoje miejsce, ale nie nadużywał swojej władzy, by kraść nam smakołyki, które dostawaliśmy od ludzi. Byliśmy szczęśliwą watahą – aż do dnia, w którym pojawił się nic już nie było takie 4Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 5Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 6Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 7Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 8Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 9Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 10Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 11Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 12Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 13Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 14Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 15Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 16Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 17Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 18Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 19Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 20Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 21Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 22Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 23Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 24Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 25Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 26Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 27Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 28Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 29Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 30Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 31Rozdział dostępny w pełnej wersjiROZDZIAŁ 32Rozdział dostępny w pełnej wersjiTYTUŁ ORYGINAŁU:A Dog’s PurposeRedaktor prowadząca: Aneta BujnoRedakcja: Adrian KyćKorekta: Justyna YiğitlerProjekt okładki: Łukasz WerpachowskiSkład: [email protected]Copyright © 2010 by W. Bruce CameronCopyright © 2017 for Polish edition by Wydawnictwo Kobiece, an imprint of ILLUMINATIO Łukasz KierusCopyright © for Polish translation by Edyta ŚwierczyńskaISBN KobieceE-mail: [email protected]Pełna oferta wydawnictwa jest dostępna na stronie opracował i przygotował
CD5y. 4oxdjs9e92.pages.dev/654oxdjs9e92.pages.dev/144oxdjs9e92.pages.dev/214oxdjs9e92.pages.dev/244oxdjs9e92.pages.dev/524oxdjs9e92.pages.dev/554oxdjs9e92.pages.dev/264oxdjs9e92.pages.dev/71
był sobie pies do pobrania za darmo